Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Czester dzielnie zjadał antybiotyki w karmie i nieustannie próbował uciec z klatki. Niepokoił nas jednak wygląd kup - były smoliste, z dużą ilością krwi. To była intuicja, by zrobić usg, bo oznaczało kolejną premedykację w krótkim czasie.
Czester miał bardzo zaawansowany nowotwór trzustki. Sama trzustka była mocno zmieniona. Trudno było mówić o leczeniu na tym etapie, kiedy pacjent do każdego badania musiałby być znieczulany, bo był dziki. Podjęliśmy decyzję o eutanazji i pozwoliliśmy lemurkowi odejść z godnością.
Weterynarz wykonała sekcję, by sprawdzic trzustkę - była cała sina, było również wiele sinych wybroczyn oraz liczne guzy i nacieki. Jelita były bardzo blade, a w otrzewnej zbierał się płyn z krwią - kocur krwawił już do otrzewnej. Sekcja utwierdziła nas w tym, że podjęliśmy prawidłową decyzję.
Dziękujemy wszystkim za wsparcie kocurka. Udało się - choć Czestera nie ma już z nami, to przynajmniej skróciliśmy jego cierpienie. Nie odszedł w krzakach, samotności ani strachu, który towarzyszył mu całe życie. Już nie cierpi, już nic go nie boli - tylko tyle i aż tyle mogliśmy dla niego zrobić.
Czestera zna wielu z Was - od 2019 roku próbowaliśmy złapać go na kastrację. Przestał się też pojawiać na dobre pół roku, po czym wrócił jakby nigdy nic i od tej pory przychodził mniej lub bardziej regularnie.
Ostatnio Czester nie wyglądał zbyt dobrze, zapewne przez walki z kocurami. Klatka łapka i dobra rybna przynęta tym razem zadziałały błyskawicznie i nasz lemurek już po chwili był złapany. Umówiliśmy Czestera na kastrację, ale oględziny w znieczuleniu pokazały przede wszystkim bardzo mocno poranioną łapę. Rany ropieją, konieczne było ich oczyszczenie.
Jakby tego było mało, w uszach jest bardzo dużo świerzbowca, a jeden kieł jest złamany i konieczne będzie usunięcie go chirurgicznie. Na tylnej łapie również jest rana i ubytek w sierści, na szczęście nie jest bardzo duży.
Dziś pobraliśmy krew do badań, kocur został też wykastrowany, oczyściliśmy rany na łapie i podaliśmy do uszu preparat na świerzb. Czester musi zostać u nas na rekonwalescencji, w najbliższym czasie musi otrzymywać antybiotyk i maść do uszu, a w zależności od tego, co wyjdzie w krwi, będziemy postępować dalej. Złamany kieł też będzie usuwany dopiero za jakiś czas, bo same rany w łapie to ból tak duży, że nie chcieliśmy więcej dokładać...
Czester był kotem, którego planowaliśmy łapać, ale tylko na kastrację. Koszty jednak parokrotnie wzrosły, ale nie wypuścimy chorego kocura.
To kot, który nie jest współpracujący, być może ponownie nie wejdzie zbyt szybko do klatki łapki, więc musimy wyleczyć go teraz, dopóki u nas jest. A Was ponownie prosimy o wsparcie finansowe leczenia, bo sami sobie zwyczajnie nie damy rady...
Laden...