Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
5 grudnia 2014 roku w mikołajowym prezencie od losu dostaliśmy KRS. Pierwszym naszym oficjalnym podopiecznym był Swager - szczeniak znaleziony na drodze szybkiego ruchu z oderwanym ogonem i złamanymi łapami. Jakby tego było mało, po otrzymaniu pomocy ortopedycznej dostał parwowirozy, z której udało się go wyleczyć. Więc chrzest bojowy był naprawdę dużego formatu. Podobnie jak sama adopcja Swagera. Trafił do wspaniałego domu Pana Zbyszka - dziennikarza i prezentera programu UWAGA.
Potem było jeszcze 785 psów. Każdy z nich to długa historia. Dziesiątki telefonów, akcji, decyzji, desperackich działań, by uratować, wyleczyć, znaleźć dom. Początki zaowocowały także straszliwymi długami i hejtem - to był kolejny chrzest, a jego piętno odczuwamy do dziś. Wierząc w nasze dobre intencje i ludzką hojność wyprowadziłyśmy z mordowni Baros w Suchedniowie blisko 60 psów. Psy zostały uratowane, a my o mało nie poległyśmy pod ciężarem zaległości, procesów sądowych wytoczonych przez hotele i samego właściciela schroniska, który nas ścigał za zniesławienie.
Powyżej na zdjęciach - Trento - w "schronisku" widać, czym był karmiony. Za nim stoi Snajper - oba trójłapki. Oba znalazły cudowne domy. Podobnie jak inne zabrane z tego potwornego miejsca.
Przez 3 lata mozolnie spłacałyśmy długi, równocześnie ratując następne psy, ponad setkę rocznie. Jesteśmy tylko we dwie. Prowadzenie fundacji to zajęcie, od którego nie ma urlopu. Nie ma wakacji, wakacje to plaga bezdomności. Ale przynajmniej mamy zawsze gotową odpowiedź na pytanie o sens i cel życia...
Jeśli chodzi o rasy psów - najbardziej poszkodowane są w Polsce owczarki. Miałyśmy ich blisko setkę, a "na stanie" zawsze kilka. Tak jest i dzisiaj. Poniżej Hermes w dniu zabrania i w swoim domu w Holandii.
Psy wydajemy wyłącznie do domu i na kanapę. Domy sprawdzamy na wszystkie strony, a procedura adopcyjna jest ściśle przestrzegana. Możemy się pochwalić naprawdę wspaniałymi domami psów, którymi gardził cały świat... To cieszy ogromnie i zawsze dodaje skrzydeł. Poniżej nasz Disco - zabrany z łańcuchowego upodlenia na prawdziwe salony. Takich przypadków jest mnóstwo - a wynikają z samej nazwy - Pan i Pani Pies.
Każdy pies ma prawo do godnego życia. Walcząc o to prawo dla nich - nierzadko tracimy cierpliwość, czujemy się załamane, zamiast szacunku dla naszej pracy dostajemy ostre słowa. Batalia o zmianę myślenia w Polsce jest stresująca i bolesna. Wydaje się, że to nie ma końca.
Ostatni rok miał być szczęśliwy, bo wyszłyśmy z długów, miałyśmy sprawdzone hotele, z którymi współpraca układała się świetnie, powstało nowe miejsce dla psów w pobliżu naszej siedziby. Niestety pojawiła się pandemia a wraz z nią drastyczne cięcia w budżecie, ludzie tracą pracę, nie pomagają tak chętnie jak poprzednio. A przecież ilość psów czekających w kolejce do zabrania nie zmniejszyła się ani na jotę, jak im wytłumaczyć, że muszą poczekać? Głodne, chore, uwiązane lub bezdomne... Jak im to wytłumaczyć pandemią?
Fundacji nie da się zamknąć ani zawiesić jej działania, bo fundacja to 50 psów, które żyją, jedzą, bawią się i mają nadzieję na lepsze jutro. Są w kilku hotelach i w domach tymczasowych. Resocjalizują się, uczą posłuszeństwa i zaufania do ludzi. To zupełnie tak jak my. Posłusznie realizujemy swoje cele statutowe i ufamy, że nasze szóste urodziny pomogą nam przetrwać do następnej rocznicy. Bardzo prosimy o urodzinowe datki i dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają, bo fundacja to także, a może i przede wszystkim - darczyńcy. Wbrew wirusowi - bądźmy razem i blisko siebie w misji pomocy naszym psom.
Każde sześć złotych to znak, że jesteście z nami.
Laden...