Koszmar kociąt trwa, czy to się kiedyś skończy? Rybka, Krewetka i Syrenka mają szansę na życie

Urodziliśmy się tylko po to, by umrzeć. Brzmi strasznie, prawda? Ale niestety tak jest. Nasza mama, bezdomna kotka z Nikisza omija wszystkie zastawione na nią pułapki i dba o nas jak może.

Niestety rocznie mamy kilkanaście rodzeństwa. Część z nas przeżyła i została uratowana przez Nikiszowy Dom Tymczasowy, część odeszła bezpowrotnie zjedzona przez kuny, z powodu zimna, chorób i głodu.

My miałyśmy szczęście. Jest ciepła jesień, mama przynosiła nam jedzenie. Jednak niestety jak widzicie, wirus powoli zaczął drążyć nasze małe ciałka. Oczka zaropiały, zaczęłyśmy gorzej oddychać. Z biegiem czasu byłoby coraz gorzej...

Jednak ktoś zaczął o nas walczyć! Mamy wspaniałych ludzi wokół siebie, którzy potrzebują pomocy - dużo jemy, wymagamy leczenia i profilaktyki - to setki, jeżeli nie tysiące złotych.

Czy możemy Was prosić, chociaż o złotówkę?