Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Biedne koty, do których pomoc dociera zbyt późno.
Od kilku lat wspieramy karmicielki na krakowskich (jednych z wielu) ogródkach działkowych, co roku sterylizujemy nowe koty, wspieramy karmą w miarę możliwości, pomagamy leczyć. Telefon z zeszłej niedzieli był standardowy, Pani Basia prosiła o podrzucenie klatki, bo kocurek, którego dokarmia od lat, jest w złym stanie, ma jakiś kłopot z łapą, kuleje. Przez kilka dni próbowała łapać go sama, ale bezskutecznie.
W poniedziałek kocur trafił na stół weterynaryjny, to co ukazało się oczom lekarzy po znieczuleniu dzikusa i oczyszczeniu ran zrobiło na nich tak wielkie wrażenie, że udokumentowali to fotograficznie...
Na drugim zdjęciu fragment kota od wew. Obrzęk i naciek sięgają do połowy klatki piersiowej. Z kota wylewała się ropa z płynem surowiczym i krwią... Oto jak wyglądała łapa po oczyszczeniu i przepłukaniu ran, usunięciu tkanki martwiczej:
Pewnie już wiecie, czemu nazwaliśmy go Ser-giuszem, choć Pani Basia mówi o nim Buraś. Korzystając ze słabej czujności, lekarze pobrali do badania krew. Wyniki miały pozwolić na podjęcie decyzji, co dalej z kotem. Sprawy nie ułatwiał fakt, że Serek nie chciał (na początku) współpracować.
Okazało się, że wyniki są dużo lepsze niż stan wizualny. A do tego Sergiusz chyba zrozumiał, że lekarze chcą mu pomóc. Mimo tego, że przestał odczuwać ból i poczuł się lepiej, postanowił pozwolić się obsługiwać, choć radością nie emanuje.
Wydaje się, że teraz to tylko kwestia czasu, żeby Ser odzyskał pełnię zdrowia i wrócił na upragnioną wolność, bo wiemy, że możemy na Was liczyć.
Dziękujemy. My i Ser-giusz.
Laden...