Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kilka dni temu dzięki pomocy cudownym Darczyńcom udało się ocalić życie skazanemu na rzeź 4-letniemu, zimnokrwistemu ogierowi, który bardzo ciężko pracował przy tzw. "zrywce".
Praca, którą człowiek kazał mu wykonywać, zrujnowała zdrowie konia, zaczął nie dawać rady, przewracać się, praca była ponad Jego możliwości, mimo tego, że jest młody, ciężki i bardzo umięśniony.
Dostał bilet do rzeźni.
Odleżyny ma na obydwu stronach ciała, przód nóg przepełniają zrosty, które są spowodowane upadkami konia prawdopodobnie podczas wykonywania pracy.
Machina ratowania Jego życia ruszyła, ja natychmiast zrobiłam zbiórkę na uratowanie Jego życia a Wy - cudowni ludzie pomagaliście, z godziny na godzinę wpłacaliście swoje ostatnie pieniądze, by go tylko uratować, za co z całego serca dziękuję...
Koń odjechał... Tylko dzięki naszej determinacji i szybkiemu działaniu został "zrzucony z trasy" Dostaliśmy informację, że możemy Go odebrać w ciągu 2 godzin z wyznaczonego miejsca, które jest oddalone od nas o 300 km... Ruszyła kolejna machina ustawionych już przez nas kilku transportów po odbiór konia... Zdążyliśmy... Przed 9 rano już nasz transport podjechał po konia.
Na miejscu ujrzał ledwo idącego ogromnego ogiera, z głową spuszczoną w dół, każdy krok sprawiał Mu paskudny ból nie do wytrzymania... Koń poddał się, życie kojarzył tylko z ciężką pracą, z bólem i ogromnym wyzyskiem, nie miał chęci życia, złamali go, skazali...
Po szybkim załadunku do naszego koniowozu Miś jechał, nie wiedząc dokąd... Po długiej trasie dojechał bezpiecznie, otworzył się trap koniowozu... Ogier przy rozładunku zatrzymał się i głośno zarżał... potem wyszedł na swój padok i pierwsze co się wytarzał... Jeszcze w sznurkowym kantarze, w którym miał jechać na rzeź...
Już bezpieczny, uratowany, wolny... Po przyjeździe do Rozpieszczalni był bardzo ciekawy kto tu mieszczka, gdzie trafił i co będzie dalej... Szybko zrozumiał, że my tu jesteśmy dla Niego... Że ręka głaszcze, karmi, mizia, krzyku i bata tu nie ma, pracował nigdy nie będzie, jedyne czego od Niego chcemy to, to, żeby wyzdrowiał, bo to najważniejsze... Wygrał już życie, oszukał przeznaczenie, teraz najważniejsze jest zdrowie!
Po krótkim odpoczynku po transporcie poprosiliśmy o pomoc kowala ortopedę, przyjechał i ściągnął ogromne, żelastwo z nóg konia, który leży... Podkowy gryfowe były doczepione do kopyt nieumiejętnie, bez żadnej wiedzy oraz do braku kopyt... Koń stoi na podeszwie, kopyt praktycznie nie ma... W tym przerażającym bólu musiał jeszcze pracować...
Po zdjęciu podków Miś poczuł się dużo lepiej, większość czasu leży, kopyta muszą odrosnąć, muszą się zregenerować, do tej pory nie miały jak odrosnąć, bo cały wysokobiałkowy pokarm szedł w siły do pracy, doprowadziło to również prawdopodobnie do rotacji kości kopytowej... Rany, guzy, zrosty, odleżyny ma na całych nogach.
Czemu robię zbiórkę dla Misia?
Miś przez minimum pół roku będzie w rekonwalescencji, koszty leczenia, karmienia będą kosmicznie drogie. Miś codziennie dostaje świeże warzywa, pachnące siano, witaminy, w najbliższy piątek będzie miał RTG nóg, konsultacje co do leczenia, ortopedii oraz specjalistycznej diety, podłoża itd...
On ma 4 lata, jest zajechany do granic możliwości, a ja pragnę, by był zdrowy - to kosztuje. Leczenie będzie prawdopodobnie dużo droższe, dlatego zakładam na już "Skarbonkę dla Misia" by móc "za co" podejmować słuszne decyzje dla Jego zdrowia. On wygrał życie! Pomóż mi wygrać jego zdrowie. Proszę...
Laden...