Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Skaryszew 2020
Szanowni Państwo, aż 11 koni - dzięki Wam - otrzymało pomoc. Nie, nie kupiliśmy w Skaryszewie koni z plakietką na mięso. To były zwierzęta, które w naszej ocenie nie miały szansy na innego kupca.
Stary wałach nie dość, że ma swoje lata, to jeszcze ma problemy z zadnimi nogami, klacz ma flegmonę. Źrebaka, za którego zapłaciliśmy, wybrała zaprzyjaźniona organizacja, która miała dla niego miejsce i tam też zamieszkał.
Klacz kasztanka również zamieszkała w innej organizacji. Te cztery konie to zwierzęta, które kupiliśmy bezpośrednio na targu.
Pod naszą opieką jest również odebrany interwencyjnie kucyk. To klaczka, około 8-10-letnia.
Na spędzie dołączył do niej bardzo wiekowy, zaniedbany koń. To jego ostatnia prosta, postaramy się, by choć ta końcówka była dla niego dobra.
Kupiliśmy na kolejnym spędzie dwa kare, starsze kuce. Handlarzowi, który zwozi konie na targi, spłaciliśmy życie zadatkowanych wcześniej dwóch innych kuców. Jeden to ochwacona klacz z urazem oka, drugi kuc to jej syn.
Spłacona została też siwa klacz, która nie została wpuszczona na targ. Dziś, już po wizycie kowala, zapoznaje się z tym, jak wygląda życie w naszym ośrodku.
Dzięki Wam te wszystkie konie otrzymały pomoc.
Łącznie to aż 11 koni. Z zebranych środków opłaciliśmy również transporty i pierwszą pomoc weterynaryjną, za pozostałe pieniądze, które przeznaczyliście na ratowanie zwierząt, zadatkowaliśmy w Skaryszewie ogiera. Koń problematyczny ze względu na swoje usposobienie. Będziemy musieli go spłacić w ciągu 3 tygodni. Ale o nim innym razem.
Zapraszamy do przeczytania pełnego podsumowania po Wstępach 2020.
Bardzo Wam dziękujemy, że jesteście z nami i zwierzakami w potrzebie.
Skaryszew. Święto konia. Okoliczne spędy były pełne koni na rzeź.
Stoisz przywiązana do traktora. Nie robi ci to różnicy, bo twoja wolność u gospodarza miała promień metra. Tyle miał łańcuch, na którym byłaś uwiązana. Ludzie podchodzą, zaglądają ci w zęby, klepią po zadzie. Ot, towar. Jesteś dla nich tylko jeszcze żywym mięsem. Nie wzbudzasz tu współczucia ani litości. Handlarze pytają o cenę i odchodzą. Za wysoka. Jeszcze jesteś za droga. Cena Twojego życia spadnie z upływającym czasem. Handlarze o tym wiedzą, wie też twój pan, u którego latami robiłaś jako parobek. Przez ten czas pracowałaś bez wytchnienia. Robiłaś wszystko to, co może robić koń. Zwoziłaś drzewo z lasu i siano z pola. Ciągałaś kuligi zimą. Na twym grzbiecie nie raz siedziały dzieci gospodarza. I rodziłaś. Co rok. I co rok pękało ci serce na milion kawałków, gdy zabierano twoje maleństwo. Wszystkie twoje dzieci stawały tu, gdzie ty jesteś teraz. Uwiązane krótką liną do starego traktora twojego pana, czekały na kupca. Los koni z plakietką „do zjedzenia” jest przesądzony, zanim przyjdą na ten świat.
Mijam cię kilka razy, obserwujesz mnie uważnie. Mam dla ciebie w kieszeni marchewkę. Wyciągam rękę i ci ją podaję. Patrzysz na mnie tymi swoimi wielkimi oczyma, długo ją rozgryzasz, żujesz, jakbyś chciała ten smak i zapach zabrać ze sobą. Albo zapamiętać. Na zawsze. Może przeczuwasz, że to teraz jest ważne, bo tam, dokąd odchodzą niechciane konie, nikt nie daje żadnej marchewki. Spęd dobiega końca. Samochody stoją już w większości zapakowane, kupujących coraz mniej, ostatni handlarze krążą po placu. Twój właściciel szybko dobija targu, zabiera pieniądze i twój skórzany, ciężki kantar, a handlarz Ciebie zabiera.
Oglądasz się za swoim panem kilka razy i rżysz cichutko. Wołasz, prosisz, błagasz... Tak bardzo chcesz żyć. Ale jego już nie ma. Stajesz przed trapem ciężarówki. Wąchasz. Pachnie strachem i śmiercią. Chwilę się wahasz, ale gdy świst bata milknie na Twoim zadzie, pokornie wspinasz się do innych, przerażonych tak jak ty, koni. Handlarz ustawia cię bokiem, wiąże. Trap się zamyka. Między stalowymi przęsłami burty patrzę na ciebie, palcami delikatnie głaszczę po chrapach. Wtulasz się w rękę i z całych sił zaciskasz oczy. Tak bardzo się boisz, że niemal słyszę, jak o żebra obija się przerażone serce. Za chwilę zamruczy silnik i ruszysz w swoją ostatnią drogę. Do miejsca, z którego żaden koń nie wraca. Szepczę ci, że dasz radę, że wytrzymasz tak długi transport, że nie musisz się bać, bo gdy zakończysz swą podróż, skończy się twoja gehenna. A w myślach błagam Boga, by umieranie nie bolało.
Samochód rusza. Szarpiesz cienką linę, ale ta nie puszcza, tylko boleśnie zaciska się na Twojej głowie. Nerwowo walisz nogą. Chcesz uciec, ale nie masz jak... Twój strach łamie mi serce. Na takie rozstania nie da się przygotować. Jeszcze przez moment się widzimy. Patrzysz mi w oczy. Ostatni raz. Gdy samochód znika za rogiem, znikasz. I zapada cisza. Martwa cisza. Po policzkach płynie lawina słonych łez. Zawiodłam cię. Nie umiałam ocalić. Mogłaś żyć. Tak bardzo bym chciałabym, żebyś żyła. Ale ktoś uznał, że na to nie zasłużyłaś…
Bo my, ludzie, zamiast roztaczać opiekę nad zwierzętami, dzielimy je na te godne i niegodne naszej troski.
Skaryszew. Święto konia.
Okoliczne spędy były pełne koni na rzeź. Też tam byłaś.
Każdego roku sprzedajemy na rzeź 30 tysięcy koni.
Przed nami kolejny targ w Skaryszewie.
Odbędzie się już 2 i 3 marca.
Okoliczne spędy będą pełne koni na rzeź.
Ile z nich uda się uratować, zależy od Ciebie.
Spędy koni to haniebna tradycja, bez której w XXI wieku nadal nie możemy się obejść. Żywe, czujące zwierzęta są tylko towarem zwożonym do miejsc kaźni. Uwiązane wrzynającymi się w skórę cienkimi linami, poganiane batami i krzykami. Przerażone. Zniewolone. Odarte z godności. Nasze polskie konie, stojące między rozlatującymi się przyczepami i drogimi TIRami, po których trapie droga wiedzie już tylko do ubojni. Są konie młode i zdrowe, są też stare i spracowane, które zdrowie poświęciły człowiekowi. Są tam kuce całkiem małe, są też te trochę większe. Są konie lekkie i ciężkie. Wszystkie łączy jedno – tam, gdzie jeszcze chwilę temu był ich dom, stały się zbędne. Już nikt ich nie nazywa przyjaciółmi. W mgnieniu oka stały się tylko towarem, którego trzeba się pozbyć. I ostatni raz na nim zarobić. Bo prawo ich nie chroni. Dziś nadal jedną decyzją, podszytą chciwością, można je zabić. Ot, to właśnie jest Polska, kraj ułańskich tradycji, jednocześnie jeden z największych producentów koni rzeźnych.
W poprzednich latach wspólnie z Wami uratowaliśmy 76 koni (bezpośrednio z Targu lub z okolicznych spędów). To ogromna liczba. One wszystkie żyją dzięki takim osobom jak Ty.
Zobacz ile ich jest, a to jeszcze nie są wszystkie jakie wspólnie z Wami ocaliliśmy:
Prosimy, pomóż uratować kolejne zwierzęta.
Zbieramy na wykup, transport, diagnostykę i leczenie koni.
ZA KAŻDĄ POMOC BARDZO DZIĘKUJEMY!
Zobacz jak było w ubiegłych latach:
Laden...