Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Niestety Barni nie przeżył :( Tyle wycierpiał w swoim życiu... Zrobiliśmy wszystko, żeby mu pomóc, niestety nie dał rady... Dziękujemy wszystkim za pomoc <3 Psiak miał najlepszą opiekę, jednak szkody w organiźmie i ból były za duże...
Dostaliśmy informację, że w Głuchowie od około tygodnia wyje z bólu pies... Pojechaliśmy tam dzisiaj.
"Właściciel" zaprowadził nas do szopy. Na środku, na sianie, leżał pies - nazwaliśmy go Barni (wołano na niego Zdziś). Nie ruszał się, tylko wodził oczami. Żadne zachęty nie były w stanie przekonać psa, żeby wstał. Mężczyzna stwierdził, że pies jest chory, dlatego nie wstaje. Jak rozchodzi łapy, to jest lepiej... Nie podjął żadnego leczenia, tylko podrzucał mu apap i inne leki... Decyzja natychmiastowa - zabieramy. "Właściciel" kazał zabrać psa i nigdy z nim nie wracać. Zaczął grozić, wyzywać, że za leczenie nie zapłaci i w ogóle to stwierdził, że to nie jego pies. W związku z przejawianą przez niego agresją, na miejsce została wezwana policja. Mężczyzna odmówił wszelkiej pomocy w wyprowadzeniu cierpiącego psa z szopy. Zostawił nas i gdzieś zniknął, wcześniej jeszcze odgrażając się nam i policji, że mamy 15 minut na zabranie psa albo mamy, cytując "spier***".
A Barni? Każdy ruch sprawiał mu przeogromny ból. Próbował podnieść się na tylne łapy, po czym wył i kładł się, bronił się przed nami. Zdjęcia i filmiki nie oddają tego, co się tam działo...
Nie da się opisać tego cierpienia. Pies robił dwa kroki, po czym upadał i wył, wył, wył...
Po godzinie dopiero udało nam się wyprowadzić go za bramę, gdzie czekało auto. Pies z bólu rzucał się na nas, uderzał głową o metalową bramę, wściekle gryzł drewniany płotek... Przez cały ten czas towarzyszyła nam policja, a właściciel nawet się nie pokazał. Wreszcie z pomocą sąsiadów, którzy znali psa, udało nam się w cztery osoby wsadzić go do samochodu. Sąsiedzi twierdzą, że wycie dało się słyszeć już od ponad tygodnia! To była ponad godzina prób zabrania psa, który niewyobrażalnie cierpiał i nikt do tej pory mu nie pomógł. Każdy ruch sprawiał mu ból, jego wycie na pewno słyszała cała wioska... Tego nie udało nam się nagrać, a nie da się tego opisać...
Barni trafił do lecznicy w Zielonej Górze.
Wszystko wskazuje na to, że został skatowany! Sprawa oczywiście będzie zgłoszona do prokuratury. Ma zapalenie krążka międzykręgowego w odcinku lędźwiowo-krzyżowym. Do tego złamana kość prącia. I to nie wszystko... 4 śruty w okolicach klatki piersiowej, wątroby i odcinka lędźwiowo-krzyżowego. Dostał leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. Jak tylko jego stan się poprawi, zapadną kolejne decyzje, być może będzie potrzebna operacja. Najbliższe dni spędzi w szpitaliku, a to są ogromne koszta.
Bardzo prosimy o wsparcie, ostatnio odbieramy mocno chore zwierzaki, które wymagają długiego leczenia i już nie nadążamy z płaceniem ogromnych faktur... Dajmy mu szansę na drugie życie!
Laden...