Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, powitajcie Stasia!
Maluszek przyjechał bezpiecznie i już nie musi się niczego obawiać, ale niestety jest chory. Bardzo kaszle i jest słaby. Jest po wizycie weterynarze, mamy dla niego leki i już w czwartek czeka go kolejna wizyta kontrolna. Zobaczymy, co przyniosą kolejne dni, bardzo proszę, trzymajcie za niego kciuki, bo przeszedł naprawdę długą i ciężką drogę.
Wam z całego serca chciałam jeszcze raz podziękować za pomoc dla niego. Sam nie miał żadnych szans, tam nikt nie przyjechałby mu pomóc, jest zbyt inny, zbyt zniszczony...
Dzięki Wam ma szansę na spokojne życie, zrobimy wszystko, by czuł się u nas szczęśliwy i wreszcie mógł poznać świat z innej, tej lepszej strony.
Dziękuję Wam!
Kochani, o istnieniu malutkiego Stasia dowiedziałam się kilka dni temu. Był on w rękach handlarza, który sprzedaje nie tylko na rzeź, ale i w prywatne ręce. Zgłosiło się do mnie kilka osób, że ma on u siebie ślepego kucyka, ale gdy ja zadzwoniłam, powiedział mi, że już sprzedany.
Dopytywałam, gdzie jest i jaki jest jego los, opowiadał, że pojechał w dobre ręce, ale szczegółów nie chciał podać. Nie chciało mi się wierzyć, że takiego konia ktoś kupił, by dać mu dom, Zbyt wiele już widziałam, zbyt wiele wiem, by ufać temu co człowiek, bo nie raz już mnie okłamał. W końcu zirytowany wykrzyczał mi do telefonu, że kucyk został sprzedany na rzeź i żebym go nie szukała, bo już za późno na cokolwiek.
Obdzwoniłam wszystkich handlarzy i rzeźników, których znam, dopytując się, czy go nie widzieli, czy nie wiedzą, gdzie jest ten mały ślepy kucyk. Nikt nic nie wiedział, a właściwie wiedzieli na pewno, ale nikt nie chciał mi powiedzieć, co się stało z koniem. I gdy już traciłam nadzieję na to, że go odnajdę, dostałam szansę, by mu pomóc. Znalazłam go! Znalazłam!
Malutki Stasio stał w komórce wciśnięty obok kosiarki i grabi. Gdy mnie usłyszał, wyciągał małe chrapki w moją stronę, by mnie powąchać po ręce. Drżał cały ze strachu i miał ciężki, chrapliwy oddech – był zaziębiony. Nie było nawet uwiązany, lina zwisała smętnie, ciągnąc się po ziemi. Nie było po co go wiązać, gdzie on by poszedł? Dokąd? Do kogo? Nie ma przecież domu, nie ma swojego miejsca, a świat nie potrzebuje małych, ślepych kucyków. Wielu się nad takimi końmi lituje, ale nie znajduje się nikt, kto by się zdecydował dać mu dom i opiekę.
Głaskałam maluszka po szyi, mówiłam, by go uspokoić, tylko tyle mogłam. Chciałabym go zabrać, zbadać, leczyć i dać dobrą opiekę, bo ślepy kucyk nie ma szansy na dom ani na życie, a dla Stasia decyzja o zabiciu już zapadała, ma jechać jutro rano. Jeśli mamy mu pomóc, musimy natychmiast zebrać 1100 zł, wtedy handlarz zgodzi się poczekać na spłatę drugiej części pieniędzy za życie Stasia.
Kochani Moi, Moi drodzy proszę Was z całego serca, pomóżcie. Ja wiem, że życie każdego zwierzęcia jest bardzo ważne, i wiem, że ratując Stasia, świata nie zmienię, ale zmienimy cały świat dla niego. To też jest bardzo potrzebne i ważne. Proszę o pomoc, to jego jedyna nadzieja.
Monika
Chętnie odpowiem na pytania:
Adopcje - 666 220 540
Ogólne - 570 666 540
fundacja@konikimoniki.org.pl
Dziękuję za pomoc.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, koszt diagnostyki, leczenia, wizyty kowala oraz zakup paszy i suplementów.
Zobacz więcej na www.konikimoniki.org.pl
Laden...