Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Te dwa martwe maluszki na głównym zdjęciu są też poniżej ze swoją mamą. Ta urocza kocia mama była kotką wolno żyjącą, miała budkę i była dokarmiana w pobliżu zakładu pracy. Pewnego dnia dwie panie chciały ją zabrać na sterylizację, ale spotkały się ze sprzeciwem osób, które karmiły kotkę. Kotki nie pozwolono zabrać.
Po kilku miesiącach kotka ta urodziła 5 kociąt, ukryła je na budowie, i tam je znaleźli robotnicy. Cała rodzinka została przewieziona do schroniska i umieszczona w klatce.
Kociaki miały już otwarte oczka, pięknie było patrzeć jak rosną i się rozwijają. W ciągu 2 tygodni rozwinęła się u wszystkich panleukopenia.
Najpierw umarł największy kociak, potem dwa kolejne. Po nich późnym wieczorem umarła kocia mama, zostawiając dwie chore sierotki, które trzeba było karmić. Przed północą jedna z nas zabrała je do domu, aby je karmić i wozić do weterynarza. Co 2-3 godziny przez całą dobę próbowała je karmić, zawiozła 2 razy do weterynarza na leki i kroplówki.
Nie miały sił już przełykać po jednej kropli preparatu mlekozastępczego. O trzeciej w nocy one też umarły, ubrudzone wymiocinami i biegunką:
Gdyby kocia mama została wtedy wysterylizowana, nie urodziłaby tych 5 kociąt.
Gdyby kocia mama została wtedy wysterylizowana, te 5 kociąt nie umarłoby w męczarniach, bo by się nie urodziły.
Gdyby kocia mama została wtedy wysterylizowana, nie doszłoby do całej tej sytuacji i kotka prawdopodobnie nie znalazłaby się z dziećmi w schronisku i dalej mieszkałaby sobie przy tym zakładzie pracy.
To prawdziwa historia, która wydarzyła się w Mielcu, w maju 2019 roku. Takich historii i takich kotek są setki tysięcy w Polsce. Rodzą 2-3 razy w roku po 2-6 kotków, a większość ich dzieci umiera. Nawet tego nie widzimy, nie wiemy o tym, nie zastanawiamy się nad tym. O tych wiemy, bo ich mama chciała je zabezpieczyć w ustronnym miejscu, ale źle wybrała.
Możemy choć trochę przyczynić się do zmniejszenia bezdomności. To od nas wszystkich zależy ile uzbieramy i ile zabiegów sfinansujemy. Potrzeby są ogromne, więc kwotę zbiórki możemy w trakcie roku zwiększać, jeśli będzie poparcie dla naszej akcji.
Kotka Rysia wysterylizowana w ramach akcji na Dzień Kota
Mamy nadzieję, że każdy rozumie, że jeżeli urodzi się mniej niechcianych kotów, to mniej ich będzie do ratowania, mniej ich umrze w krzakach, mniej zostanie utopionych, zakopanych żywcem albo rozrywanych w rękach na pół. Że jeżeli kochacie zwierzęta, to chcecie zaoszczędzić im cierpienia. Kastracje to jedyny sposób na zmniejszenie bezdomności...
Chcielibyśmy, aby nigdy nie zabrakło pieniędzy na kastracje. Dopóki jest tak dużo bezdomnych zwierząt, schroniska czy przytuliska są konieczne. Utrzymanie w nich zwierząt i ich leczenie bardzo dużo kosztuje. Wiemy to, bo prowadzimy dla kotów Pu-Chatkę, a przez nasze ręce przewinęło się w ubiegłym roku 107 kociąt i dorosłych kotów. Ich ratowanie i utrzymanie to kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie... Wszystkie nasze koty są kastrowane, jeśli pozwala na to ich wiek i stan zdrowia, a w przypadku adopcji małych kotków osoba adoptująca podpisuje zobowiązanie do kastracji kota.
Beza z naszej Pu-Chatki wysterylizowana w ubiegłym tygodniu
Oferujemy również bezpłatne kastracje dla kotów wolno żyjących i właścicielskich, zwłaszcza z terenów wiejskich. Współpracujemy z Pies w Mielcu - w lutym zorganizowaliśmy wspólnie na Dzień Kota akcję 20 kastracji za 1 zł, ale przyjęliśmy więcej zgłoszeń, niż było to planowane.
Twoja wpłata na tę zbiórkę to też pomoc i ratowanie. Prosimy, dołącz do naszych działań, zwalczaj z nami bezdomność, wesprzyj tę zbiórkę tyle, ile możesz 🙏 Po to, aby już nigdy więcej takie maleństwo jak to na poniższym zdjęciu nie musiało w męczarniach umierać.
Dziękujemy za Twoją wpłatę ❤️
Laden...