Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Moja walka o życie zaczęła się jeszcze w 2021 r., kiedy to wróciłem z adopcji i po jakimś czasie zachorowałam 😔
Smutek i stres z tym związany odbił się na moim zdrowiu. W listopadzie zdjagnozowano u mnie zapalenie otrzewnej w podłej odmianie neurologicznej 😔 Płyn w brzuszku ,cały dygotałem i nie mogłem się podnieść a o chodzeniu nie było mowy. Trzy miesiące bolesnych zastrzyków, badania i ze względu na inne koty siedziałem w klatce. Przetrwałem, ale wiedziałem że to jeszcze nie koniec, bo został jeszcze mój problem z oddychaniem. Pojechałem z nadzieją na pierwszą rynoskopię.
Niestety nic nie można było zrobić. Miałem zarośniętą nosogardziel i potrzebny był specjalny nóż plazmowy, aby to przeciąć. Więc kolejna wizyta. Miałem zrobiony zabieg po którym na początku było dobrze. Oddychałem w miarę dobrze. Jednak to nie trwało zbyt długo. Kolejna wizyta na której ponownie musiałem mieć zabieg, bo niestety dziurka zarosła i nazbierało się tam bardzo dużo wydzieliny. Dusiłem się. Po ponownym wyczyszczeniu znów było dobrze. Jednak jak za pierwszym razem ponownie nie mogłem oddychać. Więc kolejna wizyta i miałem założony sten do noska, aby dziura nie zarosła i abym mógł lepiej oddychać.
Po 10 dniach niestety zacząłem się dusić i na cito jechałem do kliniki. Wtedy miałem założoną rurkę aż do przełyku i miałem być karmiony przez nią. Ale niestety po pierwszej nocy prawie całą rurka się wysunęła więc w porozumieniu z kliniką miałem ją całkowicie wyciągniętą. Kolejna wizyta i znów miałem włożony kolejny sten który też się nie utrzymał, po prostu mi przesunął się w ten sposób że nie mogłem oddychać bez bólu 😪 Na cito do kliniki.
Ponownie na cito, można powiedzieć że na sygnale jechałem do kliniki gdzie miałem kolejny zabieg. Wtedy też założono mi długi sten, który się utrzymał i został w czwartek 11.08 wyjęty po 6 tygodniach. Oddycham normalnie.
Kochani, jeszcze u mnie problemem było jedzenie, od listopada praktycznie do końca czerwca. Jak było w miarę dobrze to miałem apetyt i jadłem. Jak pojawiały się problemy z oddechem traciłem apetyt, albo, jak powiedziała pani doktor, wybierałem oddychanie, a nie jedzenie. Byłem karmiony na siłę. Antybiotyki, sterydy, suplementy na wątrobę, bo jak nie jadłem to bardzo miałem złe wyniki. Ważyłem z 4,4 na 2,5 kg. Tak schudłem że było widać same kości.
Ale teraz od tego ostatniego zabiegu, co miałem pod koniec czerwca, jem i zaczynam przybierać na wadze. Jestem też niezłym rozrabiaką, ale też lubię się przytulać do cioci obejmując ją za szyję i mruczeć ze szczęścia że żyję. Mam dwa lata i nadzieję że może ktoś mnie pokocha, a ja odwdzięczę się tym samym i podaruje mi kochany domek, bo u cioci niestety nie mogę zostać.
Po tym wszystkim, kochani bardzo was proszę pomóżcie mi spłacić mój dług za życie❤️ Wasz Arczi 🥰
Laden...