Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
„Wspomnienia, jak wiadomo, są podobne do łańcucha, jedno ogniwo ciągnie za sobą drugie. Bywa i tak, że pojawiają się po sobie spontanicznie, niechciane i przykre, sprowadzając pamięć z głównej drogi na ciemne, błotniste ścieżki…” – Andrea Camilerri.
Wspomnienia Reksia właśnie takie są. Podobne do łańcucha. Do łańcucha, do którego całe swoje życie był przywiązany. Do łańcucha, który był jego jedynym towarzyszem. Zimny i bezwzględny. Spędził tak 16 lat. Na jednym, krótkim łańcuchu. Przez te wszystkie lata nie dostał nawet najmarniejszej budy. Nie miał nic swojego. No może poza tym łańcuchem. Ale jego pragnął się pozbyć. Wyzwolić się. Być wolnym. Tęskno patrzył w dal, gdzie zielone łąki i lasy. Tęskno spoglądał w stronę drogi. Tęskno spoglądał w stronę dobrych ludzi. Ale nikt nie przyszedł. Nikt go nie uwolnił. Nikt nie zainteresował się jego losem.
Jedyne, na co mógł liczyć, to miska karmy wątpliwej jakości. To trzymało go przy życiu. No i może jeszcze przeświadczenie, że kiedyś będzie lepiej. Przecież nikomu nie jest tu pisane tylko cierpienie, prawda? Nikomu nie jest tu pisany tylko zły los, prawda? I szarpał łańcuchem, a w jego oczach malował się smutek i przerażenie. Czuł, jak kłuje go w klatce piersiowej, a jego serce wolało. Wołało o pomoc i ratunek. Wołało, bo samo było bezradne. Poranione, ledwo biło, jakby ostatkami sił.
Reksio nie jest młodym psem. Całe swoje pieskie życie spędził na łańcuchu i właśnie tam zaczął tracić wzrok. Nie widział jeszcze innego świata, nie widział innego otoczenia. Widział tylko tak daleko, jak sięgał jego wzrok. A już miał go stracić. Miał nie zobaczyć kolorowych łąk, pięknych, zielonych parków, wielkich pól.
Miał nie zobaczyć innych, lepszych ludzi. Ale w końcu trafił do nas. I choć problemy ze wzrokiem pogarszały się, Reksio zdążył jeszcze zobaczyć w naszych oczach troskę i miłość. To mu wystarczyło. Uratowany z łańcucha, zaopiekowany i poddany specjalistycznym badaniom, zaczął radośnie machać ogonkiem. Jednak ze względu na wiek i zaawansowane zmiany w oczach, nie miał szans na uratowanie wzroku. Mamy nadzieję, że mimo ślepoty, Reksio obecnie widzi świat w jaśniejszych barwach. Bo przecież najważniejsze jest niewidoczne dla oczu, prawda?
Nie wiemy, ile mu jeszcze zostało czasu. Nie wiemy, ile wspomnień jeszcze przyniesie mu los. Ale chcemy, by były one tylko dobre. Reksio mieszka w dobrym domowym hotelu, ale potrzebuje kolejnych osób, dzięki którym będziemy mogli go co miesiąc opłacać. Potrzebuje pomocy. Sam sobie nie poradzi. Prosimy, pomóż.
Laden...