Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, dziękujemy za wsparcie Stokrotki- jesteście wielcy, jesteście wspaniali- bo razem uratowaliśy życie niewinnej istoty i tym samym, podarowaliśmy jej opiekę, a koszmar zmieniliśmy w bajkę... DZIĘKUJEMY!
Stokrotka jest już do adopcji, pierwsze wnioski już wpłynęły- mamy nadzieję, że trafi do kochającego domu i cudownych ludzi- a taki los, może mieć tylko dzięki waszemu wsparciu!
Strona Stokrotki: https://fundacja-pasja.pl/adopcja-stokrotka/
„Jestem własnością człowieka, który uważa, że absolutnie każda rzecz na świecie ma swoją cenę- a ja jestem dla niego właśnie jedną z tych rzeczy…”
Od kilku dni stoi u handlarza, który zamknął ją samą w jednej ze swoich obór- nie, nie z innymi końmi- ona jest sama, przywiązana liną, pośród gęstych pajęczyn… W zasięgu jej pyska nie ma nic innego, niż tylko trochę spleśniałego siana i żłobu, w którym też niewiele jest… W jej serduszku, które wiele złego przeżyło, wciąż czai się strach… Strach przed tym, że już nigdy nie zobaczy niczego innego, jak tylko to paskudne miejsce. Strach jeszcze większy, że na dniach wyruszy w drogę z innymi, o wiele większymi od siebie końmi i jeżeli tę drogę przeżyje, śmierć nastąpi zaraz po wyjściu z przyczepy - w końskim piekle, jakim jest rzeźnia…
Handlarz zabrał ją od właściciela, któremu Stokrotka w ogóle nie była potrzebna… Choć przeżyła na jego podwórku wiele lat, wciąż przewiązywana ze swoim łańcuchem w inny kąt podwórka. Gdy handlarz po nią przyjechał, przywiązana była do pnia drzewa i w promieniu jej łańcucha, który od lat ją zniewalał, bowiem właściciel nie miał ogrodzenia, by chodziła swobodnie, nie miała nic, prócz ziemi pomieszanej z własnymi odchodami i wciąż wypadającą z jej własnego ciała sierścią - żadnego dachu, żadnego schronienia… Tylko łańcuch.
Gdy Stokrotka, ogarnięta ogromną paniką, bo podróż przyczepą handlarza była jej pierwszą w życiu, wyszła na swych trzęsących się ze strachu nogach z transportu, w jednej chwili zrozumiała, że trafiła z deszczu pod rynnę… Choć od samego początku słyszała inne, ciche rżenie koni, do dzisiejszego dnia żadnego nie widziała - handlarz mówi, że od razu zamknął ją w tej obórce. Przecież dba o bezpieczeństwo koni i nie postawi tak małego kucyka jak Stokrotka z ogromnymi końmi zimnokrwistymi… Bo gdyby coś się stało, to Stokrotka zanim trafiłaby do rzeźni, byłaby już tylko padliną, a w takiej formie zainteresowania w tamtym miejscu nią nie będzie, tym bardziej zysku…
Handlarz handlarzowi nierówny - jedni z nich dbają o konie do ostatnich dni, w stajniach zawsze jest czysta słoma, siano, pasza, okna i względny porządek – bo gdy koń czuje się komfortowo i bezpiecznie, lepiej przybiera na masie. U innych handlarzy, gdy wchodzi się do stajni, czuć odrażającą stęchliznę, gdzie się nie popatrzeć, widać tylko gęste pajęczyny, złej jakości siano, o widoku słomy można zapomnieć. Choć jedni i drudzy handlarze wywożą konie do tego samego miejsca, tym samym skazując te wszystkie niewinne konie na śmierć, jedni robią to tak, by zwierzę jak najdłużej czuło się komfortowo, a inni robią tak, że koń, gdy tylko trafia do ich stajni, wie, jaka męka spotka go za nie długi czas…
W wypadku Stokrotki niestety los przewidział ten drugi scenariusz - zagwarantował jej strach i ogromne poczucie niepewności od pierwszych chwil na podwórzu handlarza- zabrał światło dzienne, które zastąpił pojedynczymi smugami, wdzierającymi się w ciemność obory. Zabrał ciążący na jej szyi łańcuch, ale zastąpił go ciasno oplatającą pysk liną… los zostawił Stokrotce jedynie uczucie samotności i w parszywym prezencie, na rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu, dał jej nadmiar strachu i żalu- żalu płynącego ze świadomości, że już za chwilę, jej życie dobiegnie końca. A żal jak nic innego, potrafi okrutnie kruszyć każde serce… A serce Stokrotki jest delikatne i choć ma swoje lata, wrażliwe jak młodego źrebaka.
Kochani, Stokrotka stoi tu - w oborze handlarza, zamknięta w czterech obskurnych i oblepionych pajęczynami ścianach. Na pysku Stokrotki widać ogromny wyraz strachu, zresztą jej oczy w zupełności wystarczą, by zobaczyć, co ta kruszynka przeżywa. Handlarza żąda za jej życie 1500 złotych - to cena, która uratuje tą zniewoloną od lat istotę i pozwoli, abyśmy jej pomogli.
Stokrotka to starszy kucyk, który przez lata zaniedbań, bardzo podupadł na zdrowiu- jej kondycja jest nie najlepsza, a przez ciągły stres, zamiast przytyć wręcz schudła- wciąż stoi u handlarza i albo my razem jej pomożemy, albo już niedługo, bo handlarz mówi, że nie ma sensu jej paść, bo i tak nie przytyje, zawiezie ją do rzeźni.
Kochani- proszę, pomóżmy jej. Pomóżmy Stokrotce- kucykowi, który naprawdę naszej pomocy potrzebuje, bo każdy jego dzień, to walka ze strachem, samotnością i wykończającą świadomością tego, że już nie długo jej życie skończy się w rzeźni. Wykup i transport to 2000 złotych- tak nie wiele, zmieni tak wiele- zmieni całe życie Stokrotki, która pragnie wreszcie poczuć się bezpieczna, która pragnie choć przez chwilę poczuć, jak to jest nie być samotną, jak to jest, mieć kogoś, dla kogo jest się istotą, a nie tylko rzeczą, która ma swoją cenę.
Odmieńmy los kolejnej istoty. Zamieńmy koszmar w bajkę - zróbmy to dla Stokrotki.
Laden...