Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pralinka to łobuziara jakich mało, która powinna mieć na drugie imię "Przygoda". Nasza mała bohaterka trafiła do cudownego domu tymczasowego do mieszkającej w Łodzi Beatki, która ma już jednego czworonożnego przyjaciela. Pralinka ze swoim starszym kolegą dogadała się znakomicie, od razu przypasowali sobie nawzajem i stali się nierozłączni.
Beatka zauważyła jednak, że Pralinka ma pewne tendencje do dłuższych samowolnych wędrówek, więc podwoiła środki ostrożności na spacerach. Po pewnym czasie na ogłoszenia adopcyjne odpowiedziała Pani Kasia z Wrocławia, która zakochała się w Pralince od pierwszego wejrzenia i tak po kilku dniach Pralinka wyemigrowała z Łodzi. Beatka przeżyła tę rozłąkę wielce, ale liczyła się z tym, że jest tylko domem tymczasowym, chwilowym przystankiem na drodze Pralinki do nowego domku.
Jednak w nowym miejscu, nowe atrakcje tak zauroczyły Pralinkę, że podczas jednego ze spacerów wysunęła się z obróżki i ruszyła przed siebie. Pani Kasia starała się ją zatrzymać, ale co cztery nogi to nie dwie... Zadzwoniła do nas i do Beatki natychmiast, przerażona. Od razu umieśliśmy ogłoszenia wszędzie, gdzie się da, zawiadomiliśmy naszych znajomych z Wrocławia i okolic i zaczęły się poszukiwania, a Beatka niemal natychmiast wsiadła w pociąg i wyruszyła do Wrocławia, jednak jej poszukiwania także spełzły na niczym. Wróciła do domu przerażona, wyrzucając sobie, że nie zatrzymała Pralinki na stałe, a jednocześnie sama sobie złożyła przyrzeczenie, że jeśli Pralinka się odnajdzie, to Beatka zabierze ją do siebie już na zawsze.
Dostawaliśmy sygnały od ludzi, którzy gdzieś Pralinkę spostrzegli, nie ustawaliśmy w poszukiwaniach, aż przyniosły oczekiwane efekty i Pralinka w ciągu kilku dni odnalazła się! Wielka to była radość! A Beatka bez chwili wahania spełniła swoje postanowienie i Pralinka wróciła do niej, i w taki to nieco pokręcony, nie pozbawiony przygód sposób, Pralinka sama wybrała własną opiekunkę, u której znalazła dom na zawsze, w którym wraz ze swoim psim przyszywanym braciszkiem cieszą się każdą chwilą, rozpieszczani przez Beatkę :)
Historia niebywała, opowiemy Wam ją w wielkim skrócie - Kasia wraz z mężem wyjeżdżali na weekend. Byli już 60 km od Kielc, gdy nagle zauważyli na drodze malutką, skołtunioną suczkę. Nie zastanawiając się długo, wzięli ją do auta, dali jeść i wyruszyli w dalszą drogę.
Wtedy zauważyli pełne mleka sutki suczki. To wskazuje na to, że jest ona malutką mamusią. Zawrócili, by znaleźć szkraby. Psinka nie prowadziła ich nigdzie, tylko położyła się w trawie. Kasia pytała ludzi mieszkających w okolicy, czy widzieli szczenięta, ale okazuje się, że sunia pojawiła się w okolicy bez szczeniąt ok. 3 dni temu. Podejrzewamy, że były opiekun suni albo zrobił coś jej dzieciom albo je zatrzymał, a pozbył się matki...
Nagle zatrzymał się człowiek, który stwierdził, że to chyba jest jego sunia, która uciekła z kojca. Kasia z mężem pojechali za nim, ale na miejscu okazało się, że niemal identyczna sunia jest w swoim kojcu, więc trop był błędny. Jednak Pan pokazał Kasi dwoje jej maleńkich dzieci i zapytał, czy ich nie zabiorą, bo jemu nie są potrzebne...
Kasia wykonała do nas telefon i w ten sposób do Pralinki dołączyły dwa słodkie dropsy - Flip i Flap. Teraz potrzebujemy Waszej pomocy, by sfinansować opiekę weterynaryjną i pomoc dla maleńkiej mamusi!
Laden...