Konająca z głodu sunia walczy o przyszłość...

Ponad tydzień suczka leżała, umierając z głodu. Opuszczona, samotna w swoim cierpieniu.  Ludzie widzieli, ale bali się zbyt blisko podejść, bo może to wilk albo dziki zwierz.

Nikt nie podał jej miski z wodą, nie rzucił kawałka mięsa. Wola życia i determinacja, by przetrwać, zmusiły psinkę do żywienia się ziemią, na której umierała. Badanie weterynaryjne wykazało, że jelita i żołądek są pełne ziemi i drobnych kamieni.

Ten stan doprowadził do poważnych zaburzeń. Zosia, kurcząc się z głodu, mogła już tylko patrzeć na miskę pełną karmy. Odpowiednie leczenie z każdą chwilą stawiało naszą Zosię na nogi. Pojawiły się pierwsze odruchy ogromnej woli życia, pierwszy połknięty kęs, zamerdanie ogonkiem, zawachlowanie uszkami i polizanie wolontariuszki po ręce... Polały się pierwsze łzy. Wiedzieliśmy już, że ona będzie żyć, że bardzo tego chce. Ona i my...

Nie wystarczy jednak pełna miseczka najlepszej karmy, walka ze świerzbem i pasożytami, witaminy, ciepło i nasza miłość. Sunia jest bardzo chora, ma liczne guzy na listwie mlecznej, konieczne do usunięcia. Na ten moment są nieoperacyjne z powodu wykrytej choroby serca. Serduszko Zosi nie pracuje prawidłowo, nie znamy przyczyny tego stanu, dlatego zostaliśmy skierowani do kardiologa. Zosię czeka dokładna diagnostyka, walka z chorobą serca, operacja usunięcia guzów, rekonwalescencja, szczepienia. A potem już tylko najlepsza podróż w jej życiu, podróż do własnego domu, kochającej rodziny... My jesteśmy tylko przystankiem w tej podróży...

Ta ośmioletnia sunia, by zrealizować podróż, by z marzenia stała się ona rzeczywistością, potrzebuje Twojej pomocy. Pomocy w każdej postaci - finansowej, rzeczowej czy pomocy w poszukiwaniu docelowego domu. Może to właśnie Ty ją pokochasz?