Ich właściciel zmarł. Zostały same na podwórku, dokarmiane raz dziennie. Odmienimy ich los wspólnie?

Rodzeństwo, pies i sunia miały swojego pana. Były z nim od małego szczeniaka, mieszkały na podwórku, pan lubił swoje psy i starał się o nie dbać. Niestety pod koniec ubiegłego roku pan zmarł.

Psiaki zostały same, nie rozumiejąc że nie zobaczą już swojego człowieka. Dokarmiała je starsza pani, mama zmarłego. Sama przez pola kawał drogi, aby je nakarmić. W środku stycznia była poszukiwana pomoc dla nich, ale ani żadna organizacja nie wyraziła chęci, aby je przejąć, ani nikt nie zaoferował domu. Sunia jest w ciąży - ze swoim bratem. Dziś zabrałam ją z podwórka i zawożę ją na pilny zabieg kastracji. Za chwilę na podwórku byłoby nie 2, a dużo więcej psiaków których nikt nie chce. Poza tym to rodzeństwo. 

Sunia już nie wraca na podwórko, po sterylce trafi do Kącika. Samca zabiorę, jak zorganizuje pomoc do złożenia kojca (może uda się w weekend), ja sama nie dam rady już dźwigać tak ciężkich rzeczy. Póki co został zaopatrzony w karmę.

Kolejne gigantyczne koszty, ale nie można ich zostawić bez pomocy. Damy im wspólnie szansę na lepsze życie?