Syzyfowa praca

Czasem zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie gdybym je miała ? Jestem na zwolnieniu, czuje się źle od soboty (pozdrawiam wirusy z zerówki), już rano zobaczyłam post o psie, który przybłąkał się do zajazdu naprzeciwko mojego domu.

Nie tym razem, pomyślałam, zabierałam już stamtąd koty. Fundacja Złap Dom nie ma pieniędzy, ja nie mam siły ani miejsca dla psa, jest gmina która ma obowiązek pomóc, a może gdzieś jest właściciel, który szuka psa. Ukraińcy, którzy mieszkają w zajeździe są wyjątkowo empatyczni, pracownicy również. Ja mam prawo być chora, źle się czuć i zamknąć oczy udając, że nie widzę.

O 18 kiedy czytam, że pies leży, nie rusza się i nie może wstać wsiadam do samochodu. Mąż puka się w głowę, ale przejmuje opiekę nad dziećmi, jadę do zajazdu. Suka leży nieruchomo, tłum dzieci krzyczących sabaczku dostał kiełbasku i chlebu. Dzwonię do Izy czy mogę Ją zabrać do przychodni, bo nie mam innego pomysłu, po drodze wydzwaniam do Magdy, bo zastanawiam się, czy dam radę przenieść ją z samochodu do lecznicy.

Bezwładny duży pies, w samochodzie staje na nogi i patrzy przez okno jakby chciał zapytać "Gdzie jedziemy na wycieczkę?" W lecznicy - 33 kg, nie ma gorączki, chodzą po Niej kleszcze, w Usg dużo kiełbaski i chleba w brzuchu, pełen pęcherz, bada Ją też ortopeda, który ma dyżur, tylne łapy do diagnostyki, przednia trochę bolesna, ale nie ma dramatu. Sunia znosi wszystko z anielską cierpliwością, idziemy na spacer, żeby zrobiła siku, siku nie ma może stres może smycz nie wiem.

Poza tym sabaczku jest chodzącą miłością i totalną pacyfistką. Zostawiam Ją i jadę do domu obdzwaniając po drodze hotele i myśląc co z Nią zrobię jutro. Dzwoni Iza, muszę wracać Sunia w klatce próbuje się wydostać, za duże ryzyko, lecznica nie jest całodobowa. I tak o 21 oprócz Rota wirusa mam w samochodzie psa, z którym nie mam co zrobić. Pierwszy raz od 13 lat nie wiem, co mam robić… Nie jestem jednak sama ❤️ Iza działa, Martyna działa, ja w amoku dzwonię gdzie się da. I udaje się, wieziemy Ją z Martyną do zaprzyjaźnionego hotelu, przez dobę będzie bezpieczna. Iza w międzyczasie znajduje miejsce w docelowym hotelu.

Ile czasu spędzi w Fundacji? Czy ktoś Ją adoptuje? Wydamy 1000 na diagnostykę potem 600 x miesięcznie za hotel... Ile uzbiera? Czy to wystarczy na Jej utrzymanie.