Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Syriusz niestety poddał się. Jego organizm byłtakwyniszczony przez głód i muszycę, że mimo kompleksowego leczenia i pomocy zmarł kilkadni po opuszczeniu kliniki w Domu Tymczasoym u Kasi Hirszfeld
Na początku sierpnia otrzymaliśmy zgłoszenie o psiaku błąkającym się na terenie jednej z miejscowości w gminie Żagań. Na zdjęciach dołączonych do informacji widać niegdyś pięknego czarnego owczarka długowłosego, dziś to zaniedbany kłębek czarnego nieszczęścia.
Brudna i posklejana sierść, kołtuny i wystraszone spojrzenie. Dostajemy informację, że psiak warczy na ludzi, a niektórzy przeganiają go ze swoich posesji rzucając w niego kamieniami. Jednak nie wszyscy są źli. Część mieszkańców aktywnie włącza się w poszukiwania, wystawiają wodę i jedzenie dla psiaka. Mamy przeczucie, że psiaka trzeba szybko znaleźć i zabezpieczyć. Mamy przeczucie, że coś mu grozi. Jeszcze nie wiemy jak za kilka dni bardzo sprawdzą się nasze przeczucia.
Dziennie otrzymujemy kilka zgłoszeń o miejscach, w których był widziany psiak. Coraz więcej mieszkańców wie o jego poszukiwaniach. Na nasz post o poszukiwaniu domu dla niego odpowiada kilka osób oferując dom tymczasowy. Gdy temperatura na dworze przekracza 30 st. nie czekamy dłużej - ruszamy na poszukiwania.
Wspólnie ze stowarzyszeniem Zwierzoluby Żagań i mieszkańcami wsi przeczesujemy miejsca, w których był widziany. Psiak jest jednak nieuchwytny, a obszar na terenie którego porusza się owczarek obejmuje wiele domów i lasów. Rozmawiamy z mieszkańcami i uczulamy na zwracanie uwagi na psiaka.
W poniedziałek o 23 dzwoni telefon... ludzie znaleźli psiaka. Podszedł do nich głodny i spragniony. Na miejsce docierają jako pierwsze wolontariuszki Zwierzolubów. Psiak otrzymuje środek usypiający, aby bezpiecznie dla nas i spokojnie dla niego można było go zabezpieczyć. My wyruszamy z całym sprzętem z Zielonej Góry.
Po dotarciu na miejsce zastajemy śpiącego już psiaka. Możemy dokonać wstępnych oględzin. Psiak jest potwornie wychudzony. Pod grubą warstwą czarnej sierści można wyczuć prawie wszystkie kości. Kłąb psa można objąć dłonią. Nie to jest jednak najgorsze. Pies cuchnie. Smród jest nie do wytrzymania. Wspólnie z wolontariuszkami odkrywamy gniazda larw much. Wstępnie oczyszczamy ranę.
Gdy możemy przyjrzeć się bliżej odkrywamy na ciele psa kolejne skupiska larw much. Robaki wysypują się z ciała psa. Owczarek ma zajęty odbyt i jądra. Widać zakażenie tkanek i trwający proces gnilny. Smród jest nie do wyobrażenia. Oczyszczamy ranę na tyle, na ile się da. Psa bardzo boli, na szczęście cały czas działa środek usypiający. Wiemy już, że pies jest żywcem zjadany przez larwy much.
Decydujemy o przewiezieniu psiaka na ostry dyżur do lecznicy SKVet we Wrocławiu Liczy się każda minuta, bo stan psa jest ciężki. O 5 rano jesteśmy na miejscu. Czekają już na nas lekarze i technicy. Psiak jest przyjęty poza wszelką kolejnością. Wystarczyłoby parę godzin bez pomocy, a w organizmie psa rozwinęłaby się sepsa. Przy takim zakażeniu i temperaturach psiak nie miałby najmniejszych szans na przeżycie. Wspólnie z wolontariuszkami zdążyliśmy w ostatniej chwili.
Przed naszym Niedźwiadkiem Syriuszkiem jeszcze długa droga do zdrowia. Bardzo prosimy Was o wpłaty na ratowanie jego życia.
Laden...