Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Zabieg (wszystko na to wskazuje) się udał. Na Szczęściarza czeka dom. Dziękujemy za Wasze wsparcie i pomoc szczęściu i szczęściarzowi.
Jedziesz sobie w piękny jesienny dzień na wycieczkę rowerową i z daleka od wszelkiej cywilizacji widzisz w rowie małe kociątko, które albo śpi, albo nie żyje - co robisz?
Na SZCZĘŚCIE większość z nas nie spotka taka sytuacja, ale Kasię spotkała. Kasia zgarnęła malucha za pazuchę i pokonała kolejne kilometry, ogrzewając go swoim ciepłem - pierwsza dawka szczęścia.
Potem szybka wizyta u lokalnego weterynarza i diagnoza: złamana miednica. Propozycja leczenia: eutanazja. Kasia odmówiła - druga dawka szczęścia. Postanowiła powalczyć o malucha i tak trafiła do nas - trzecia dawka. A potem dowiozła go ponad 100 km do Krakowa, do wskazanej przez nas i zaprzyjaźnionej Lecznicy.
Od tego momentu nie da się zliczyć szczęścia, które spotkało tego malucha, więc, żeby nie zawracać sobie głowy liczeniem, dostał na imię Szczęściarz. Pierwsze RTG nie napawało optymizmem - wyglądało, że chłopak ma potrzaskaną miednicę i złamaną tylną łapę, co martwiło Panią Doktor, a nam kazało wątpić w szczęście Szczęściarza.
W związku z tym w niedzielę postanowiła spremedykować malca i zrobić RTG w lepszym ułożeniu... Okazało się, że złamana jest "tylko" łapa.
W poniedziałek o 13 udało nam się dodzwonić do specjalisty od składania małych kotów, który kazał dostarczyć malucha do 16.
O 19 Szczęściarz został odebrany po zabiegu z poskładaną łapką.
Dziś już koci dzieciak spałaszował śniadanie i mruczał.
Za 10 dni, jeśli wszystko pójdzie dobrze - a kot, którego szczęście samo szukało na pewno da sobie radę - będzie miał zdjęte szwy i będzie mógł wrócić do Kasi, u której najprawdopodobniej zostanie na zawsze, bo ma po prostu swoje Szczęście.
Laden...