Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy za wsparcie dla kociąt.
Oba znalazły wspólny dom :)
Szelmuś i Szantia to najnowsi felineusowi podopieczni. Jak to się stało, że trafiły pod nasze skrzydła? Ich historia niestety łudząco przypomina wiele innych kocich tragedii, z którymi od lat mamy styczność. Historia o tym jak w przebiegły sposób wykorzystuje się ludzką dobroć, oczyszczając się z wyrzutów sumienia.
Szelmuś i Szantia pod osłoną nocy, zostały podrzucone na taras domu w jednej z podrzeszowskich miejscowości. Jednak dom, przy którym podły człowiek zostawił bezbronne maleństwa, nie mógł być przypadkowym wyborem. W tym domu mieszka rodzina, która od lat stara się pomagać okolicznym, wiejskim kotom. I choć rodzina o swej „kociej działalności” wcale nikomu nie opowiada, to jednak sąsiedzi widzą i wiedzą swoje, a wieści po małych wioskach szybko się roznoszą. Jak więc pozbyć się kociego problemu, mając jednocześnie czyste sumienie, że przecież ktoś na pewno zareaguje? Nie wiesz? Przecież to proste, tam za tym czerwonym płotem jest taki dom, dziwni ludzie, którzy koty dokarmiają i kastrują. Tam pan podrzuć – będziesz mieć spokój.
Nad ranem domownicy usłyszeli koci płacz, który wyrwał ich ze snu. Pani poderwała się z łóżka, wyszła na taras i zobaczyła błagające o pomoc kocie maleństwo. Czarny jak smoła, około 7-tygodniowy kocurek z połową ogonka. Jednak na ogonku nie było świeżej rany, ta krzywda musiała się przytrafić maluchowi dużo wcześniej. Było około 4 nad ranem, zbyt wcześnie by zastanawiać się co dalej. Pani zabrała malucha do domu, dała miseczkę karmy i położyła się, by jeszcze, choć chwilę się zdrzemnąć. Jakąś godzinę później znów obudził ją koci płacz. Poderwała się i pobiegła do pokoju, w którym zostawiła malucha, ale kociak jakby nigdy nic spał smacznie na krześle. Ponownie wyszła na taras, a przed jej oczami znów ukazał się widok czarnego jak smoła, małego kociaka. Sen? Deja vu? Nie to nie był sen. Drugie kociątko, tym razem kotka, też czarna, w tym samym wieku, z zaropiałym oczkiem, głośno miauczała o pomoc. Pani zabrała kociątko i wpuściła do pokoju, w którym siedział drugi maluch. Kociaki poznały się od razu, zaczęły do siebie mruczeć i się przytulać. Nie było wątpliwości, że jest to kocie rodzeństwo.
Z samego rana kobieta poszła popytać wśród sąsiadów, czy może komuś nie zaginęły małe kociaki, ale jak to zazwyczaj w takich historiach bywa, do maluchów nikt się nie przyznał. Jedynym wyjściem był więc telefon do Fundacji Felineus, z którą wspomniana rodzina niejednokrotnie już współpracowała. Bo skoro trzeba będzie kociakom poszukać dobrych domów, to niech będą to naprawdę dobry domy, które nie będą miały obaw przed podpisaniem umowy adopcyjnej.
Znaliśmy tę rodzinę, wiedzieliśmy, ile kotów mają już pod swoją opieką (a i tak zgodzili się zostać domem tymczasowym dla maluszków) nie mogliśmy odmówić pomocy. Wskazaliśmy lecznicę, do której ludzie udali się z maluchami na przegląd. Kociaki dostały kropelki do oczu oraz zostały odrobaczone i odpchlone. Poza tym wydawało się, że są w dobrym stanie, z apetytem i chęcią do zabawy. Niestety kilka dni po odrobaczeniu maluchy dostały uporczywej biegunki. W ciągu kilku godzin w kale pojawiła się krew. Znów wizyta w lecznicy. Kociaki zostały zaopatrzone w antybiotyk, środki wzmacniające i przeciwbiegunkowe.
Po kilku dniach terapii jest lepiej, ale wciąż nie możemy powiedzieć, że jest dobrze. Jak stwierdził sam lekarz, walka z taką ilością pasożytów niestety potrwa dłużej. Maluszki czekają więc regularne wizyty kontrolne i dalsze leczenie.
Mamy nadzieję, że jak wiele kocich historii, tak i przygody Szelmusia i Szanti znajdą swoje szczęśliwe zakończenie; że maluchy wrócą do zdrowia, będzie można je zaszczepić i szybko znajdą nowy dom. Jednak jak w każdej kociej historii do szczęścia potrzeba nie tylko wolontariuszy z sercem i fachowych lekarzy, ale także środków finansowych na opiekę, leczenie i profilaktykę. Tych ostatnich na naszym koncie wciąż brak… Dlatego znów zwracamy się z ogromną prośbą o każdą złotówkę wsparcia. Bo ta złotówka ma ogromną moc, bo ta złotówka może odmienić smutny koci los…
Laden...