Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Harry przed chwilą odszedł. Nic go już nie boli, nie ma już więcej trosk... Dawaliśmy z siebie wszystko - nie udało się. Przegraliśmy z chorymi nerkami, chorymi jak się okazało od bardzo, bardzo dawna. Jego organizm wyniszczony długotrwałą chorobą nie dał rady.
Wciąż prosimy o niestotowanie mowy nienawiści, zwłaszcza w sytuacji, w której musieliśmy pożegnać się z kotem, o którego tak walczyliśmy. Nikt tu nie zawinił, nikogo nie obwiniajcie. Nawet, gdyby nie było obserwacji choroba była tak zaawansowana, że nie dałoby się mu pomóc.
Bardzo dziękujemy za Wasze wielkie serca i ogromny odzew na apel o pomoc Harry'emu. Nie spodziewaliśmy się, że zbierze się więcej niż cała kwota, nie spodziewaliśmy się też, że przegramy tą walkę, choć teraz wiem, że od początku była przegrana.
Jeszcze nie podliczyliśmy jak dużo środków potrzeba, by opłacić leczenie Harry'ego. Już teraz wiemy jednak, że zebrało się więcej niż potrzeba. Jeśli się zgodzicie, środki te przeznaczymy na opiekę nad paliatywnym Facetem, który rownież zmaga się z chorobą nerek, jednak nie tak zaawansowaną, jak u Harry'ego.
Nie udało się, ale dziękujemy Wam za to, że mogliśmy próbować.
Żegnaj Hary...
Szkielet Harry błaga o pomoc i szansę na życie. Dorosły, duży kocur waży 1,9 kg. Powinien ważyć 4 kg. Waży dokładnie tyle, ile ważą kości i skóra...
Odbieram telefon, wystarczy, że słyszę "dzień dobry" i już wiem, że coś jest nie tak, dzieje się coś bardzo złego. Jest kot, na obserwacji od 2 tygodni, bo zgłoszono, że pogryzł dziecko i dorosłego. W trakcie obserwacji opiekunowie zamknęli go w szopie. Kiedy okazało się, że to nie wścieklizna, a kot wymaga intensywnego leczenia, a to tylko kocia przybłęda, w zasadzie chcieliby go poddać eutanazji, ale te 30 zł. To jednak dużo...
Telefon miał na celu uzyskanie informacji, czy fundacja pokrywa koszty takich eutanazji. Poprosiłam o przywiezienie go do lecznicy i z góry wiedziałam, że będziemy walczyć...
Nazwaliśmy go Harry, jak Harry Potter. To prawdziwy czarodziej, te 2 tygodnie w szopie go nie złamały, to wręcz niemożliwe, że on wciąż żyje i chce żyć.
Z buzi smród mocznicowy. Na wyniki badań niestety poczekamy, jest weekend. Gdy przyjechał leżał i umierał. Po całym dniu walki, kroplówek, leków, zylexisu, rozkarmiania wstał, ma już siłę podnosić głowę, usiąść. Chce walczyć i to daje nadzieję.
Wiem, że prosimy o wiele. Błagamy, w zasadzie. On nie ma nic prócz nadziei i chęci życia.
Błagamy o pomoc w diagnostyce i leczeniu Harry'ego. Wierzę, że on przetrwa tak, jak ostatnio znaleziona Fasolka, ale bez Was to się nie uda...
Laden...