Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani Darczyńcy! Dzięki Waszemu ogromnemu sercu Biszkopcik ma się coraz lepiej ❤❤❤. Dziękujemy❤❤❤
Otrzymaliśmy telefon o kocie w bardzo złym stanie:
- Dzień dobry, czy Państwo zajmują się kotami?
- Tak, w czym możemy pomóc?
- Proszę Pani, ja jechałam do pracy i przy drodze leżał kot, on strasznie wyglądał, myślałam, że nie żyje, ale on się ruszał no i ja nie wiem gdzie to zgłosić, ja nie mogłam go zabrać, ale tak go zostawić nie można, prawda?
- Oczywiście, że nie można, proszę powiedzieć, gdzie to dokładnie jest, zaraz pojedziemy.
I tu się zaczyna...
Kota znaleźliśmy. Faktycznie stan okropny, to po prostu już szkielet kota. Szkielet, który wpatruje się w nas pełnymi lęku i bólu oczami... Pytamy ludzi, którzy przejeżdżają koło nas na rowerach czy nie wiedzą może czyj to kot, w odpowiedzi słyszymy: "Pani, on tu zdycha chyba już trzeci dzień, szkoda kasy. Nie macie na co już wydawać? Ludziom byście pomogli, a nie k......a (tu pada niecenzuralne słowo) dziadostwu!"
Jak można mijać codziennie cierpiące stworzenie i nie zareagować?! Jak można być tak pozbawionymi człowieczeństwa bezdusznymi egoistami?! Ile osób musiało go widzieć i przejść obok niego obojętnie?! Tym razem niecenzuralne słowa cisną się nam na usta!
Kot został przewieziony do kliniki weterynaryjnej. Skrajnie wychudzony, odwodniony, ledwo żywy. Dorosły kocur waży 2,5 kg, można policzyć żebra i kręgi.
W paszczy kamień i stan zapalny. Ból sprawiał, że kocur nie był w stanie jeść. Jak długo to trwało? Na pewno na tyle, że był już u kresu...
Badanie diagnostyczne morfologii krwi wykazało anemię, leukocytozę. Jeszcze trochę i Biszkopt byłby za Tęczowym Mostem.
Wdrożono leczenie farmakologiczne, trwa walka o jego życie. Prosimy, pomóż temu zagłodzonemu kocurkowi. Pomóż nam uratować go, jego życie jest przecież bezcenne...
Laden...