Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Drodzy Państwo, dziękuję Wam ogromnie za to wszystko, co zrobiliście żeby uratować Toffika.
Toffik jest już u mnie i muszę Wam powiedzieć, że bardzo szybko poczuł się tu bezpiecznie. W zasadzie nie pozostał już nawet ślad tamtego przerażonego osiołka, którego spotkałem u handlarza. Prawdopodobnie po części jest to zasługa Noska, z którym Toffik od razu się zaprzyjaźnił. Oba osiołki chodzą teraz razem i wygląda to jakby Nosek oprowadzał Toffika po nowym domu 🙂 Co prawda teraz jeszcze Toffik nie czuje się aż tak bezpiecznie, żeby pozwolił się pogłaskać lub przytrzymać za kantar, ale patrząc na niego widzę, że to się szybko zmieni.
Dziękuję Wam jeszcze raz za to, co zrobiliście dla Toffika. Tylko dzięki Wam on dziś nadal żyje i cieszy się wiosną, trawą i słońcem. Dziękuję!
Jest już noc, ponura i deszczowa, kiedy wjeżdżam na koszmarnie zagracone i błotniste podwórko handlarza. Ten krzyknął tylko do mnie z okna, żebym sam poszedł do komórki. Więc idę.
Opierające się mocno drzwi komórki w końcu otwierają się ze zgrzytem, a wtedy ze środka bucha na mnie odór stęchlizny i przegniłej słomy. W komórce jest kompletnie ciemno, zupełnie nic nie widać. Słychać tylko przyspieszony, niespokojny oddech przerażonego zwierzęcia.
Zapalam latarkę i w jej mocnym świetle widzę stojącego pod ścianą małego, przerażonego osiołka, który patrzy na mnie szeroko otwartymi ze strachu oczami. To jest Toffik.
Kiedy podchodzę do Toffika, zupełnie nieruchomieje. Jakby chciał stać się niewidoczny. Jego oczy otwierają się jeszcze szerzej a oddech przyspiesza. Jak bardzo musi się bać! Dlatego cofam się trochę a potem kucam na warstwie odchodów i słomy, które służą tu za podłogę i czekam. Czekam aż Toffik zrozumie, że z mojej strony nic mu nie grozi i choć trochę się uspokoi. A potem powoli, bardzo powoli zmniejszam dzielący nas dystans. W końcu znalazłem się na tyle blisko, że mogłem wyciągnąć rękę i pokazać Toffikowi przygotowany wcześniej kawałek marchewki. Po długiej chwili osiołek decyduje się niepewnie wyciągnąć chrapy w jej stronę, powąchać marchewkę i w końcu odważa się wziąć ją ode mnie i zjeść.
Dlaczego Toffik jest tak bardzo przerażony? Może czuje strach wielu innych zwierząt, które były tu przed nim? Może instynkt zdradza mu, że droga stąd prowadzi tylko w jedną stronę – do rzeźni… A może po prostu jego życie sprawiło, że ludzie kojarzą mu się jedynie z bólem i strachem?
Moja wyobraźnia sama podsuwa mi obrazy, których nie chcę oglądać. Widzę jak przerażonego, opierającego się osiołka wciągają po trapie rzeźnickiej ciężarówki… Jak prowadzą zimnym wyłożonym kafelkami korytarzem, a Toffik już wie, gdzie jest, bo wokół czuje zapach strachu i śmierci… A potem jest już tylko rzeźnik w zakrwawionym fartuchu, ból i ciemność…
Nie chcę, żeby tak się stało. Nie mogę na to pozwolić. Ale sam nie jestem w stanie nic zrobić. Tylko razem możemy zmienić przyszłość Toffika i sprawić, że te straszne obrazy już jutro nie staną się rzeczywistością. Ale czasu mamy bardzo mało.
Handlarz chce za Toffika 3700 zł, a zaliczka musi być co najmniej 500 zł i to już dziś, bo transport do rzeźni zaplanowany jest na jutro. To duża kwota i mało czasu, ale nie chcę się poddać. Dlatego proszę, pomóż nawet najdrobniejszą kwotą.
Zbiórka obejmuje wykup, transport, opłaty za weterynarza i kowala, pierwsze miesiące utrzymania oraz specjalistyczną paszę.
Jeśli masz jakieś pytania, zadzwoń Marek: (+48) 502 064 387
Zobacz więcej na www.razemdlazwierzat.pl
Laden...