Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tomira znalazła DOM. Naprawdę, i do tego taki prawdziwy. Jej Opiekunka, która odeszła do innego Świata, na pewno patrząc na Tomirę jest szczęśliwa. Opiekunowie Tomiry są cierpliwi i wiedzą, że kot może mieć swoje przeżycia i traumy. A Tomira czuje się coraz bardziej bezpieczna, to widać. Pogodziła się nawet z pozostałymi futrzastymi rezydentami. Chociaż za kotami nie przepadała. Mała sierotka doczekała się swojego miejsca. Bardzo, bardzo dziękujemy za pomoc finansową w utrzymaniu Tomiry.
Wszyscy znamy jakieś historie osieroconych kotów. To te jedne z najsmutniejszych. Ludzie umierają pozostawiając swoje zwierzaki. Zwierzaki, dla których byli całym światem, jedyną otaczającą rzeczywistością. I przeważnie tych zwierząt nikt potem nie chce. Przeżywają podwójną tragedię. Utratę Opiekuna i utratę bezpiecznego miejsca. Tomira też straciła swoją Opiekunkę i Dom. Starsza Pani zmarła, zostawiając na świecie kotkę. Sąsiedzi prosili, abyśmy zabrali zwierzaka, bo nie miał kto się nim zająć.
Nie znaleziono żadnych papierów, książeczki zdrowia, kicia nie miała imienia. Udało się nam ustalić jedynie, że ma już kilka lat na kocim karku. Dostała u nas imię Tomira. Obejrzał ją weterynarz i trafiła pod skrzydła Pomorskiego Kociego Domu Tymczasowego.
Na początku bardzo się bała. Widać, że mocno przeżyła to, co się wydarzyło. Po kilku dniach jednak zaczęła wychodzić spod szafy. Zorientowała się, że nic jej nie grozi. Jednak po paru dniach kolejny cios - Tomira bardzo boi się kotów. Nie może zostać w naszym Domu Tymczasowym, gdzie zakocenie sięga najwyższej półki. Musieliśmy ją umieścić w lecznicowej klatce, to dla niej jedyna szansa na przeżycie.
Jednak za pobyt w lecznicy musimy zapłacić, a nie mamy czym. Subkonto Wolontariuszki opiekującej się Tomirą jest zadłużone na kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeśli nie uzbieramy na hotelowanie Tomiry w lecznicy, obawiamy się, że stanie się najgorsze. Tomira jest u nas już prawie rok. To oznacza kilka tysięcy kosztów samego hotelowania, nie licząc opieki weterynaryjnej, karmy, żwiru. Samo hotelowanie to miesięcznie około 350 zł. Do tego karma i żwir to około 400. Łatwo można policzyć, że życie Tomiry kosztowało do tej pory około 4000 zł a wpłat nie było prawie wcale.
Bo Tomira to nie żaden spektakularny przypadek. Zdrowa, nie po wypadku. Ale to nie znaczy, że nie chce żyć. A całe utrzymanie do tej pory było na kreskę. Teraz już nie ma takiej możliwości, aby utrzymać Tomirę „na kredyt”.
Bardzo prosimy o pomoc. Od tych wpłat zależy życie kotki. Chociaż nie jest chora, ale w schroniskowej rzeczywistości może nie dać rady a to nie bawem może ją czekać. Bronimy się przed najgorszym jak możemy. Błagamy, pomóżcie…
Laden...