Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tosia to ok. 2-letnia koteczka wolno żyjąca na terenie jednego z piotrkowskich ROD. Było jej tam dobrze: dokarmiana, w miarę bezpieczna. Ale nic nie trwa wiecznie. Najpierw zaczęły się dziwne zgony kotów. Potem pozostałe niechętnie podchodziły do miseczek, wyraźnie się bały. W końcu pojawiła się Tosia, a właściwie, zanim się pojawiła to karmicielka, usłyszała, że ktoś przedziera się przez krzaki, głośno charcząc. Nie był to koci katar, ponieważ oczy nie łzawiły i nie było wydzieliny z noska. Karmicielka wystraszyła się, że Tosieńka padła ofiarą truciciela. Próby odłowienia nie przyniosły niestety skutku. Następnego dnia z duszą na ramieniu karmicielka pojechała na działki uzbrojona w klatkę łapkę, podbierak i determinację, że jeśli Tosia jeszcze żyje, to musi ją złapać. Tosia pojawiła się, anonsując swoje przybycie świstem i charkotem. Tym razem została odłowiona.
W lecznicy okazało się, że kotka ma silne zapalenie oskrzeli. Wykonano jej RTG, poddano tlenoterapii, zaaplikowano antybiotyk.
Kotka została zabezpieczona w domu karmicielki. Teoretycznie mogłaby wrócić w miejsce bytowania, ponieważ dostała antybiotyk działający długo, ale widocznie „kocie anioły” nad nią czuwały. Nad ranem Tosia dostała silnych duszności. „Na sygnale” została zawieziona do lecznicy. Znów został jej podany tlen oraz dodatkowe leki.
Tosia czuje się już trochę lepiej, ale do pełnego powrotu do zdrowia jeszcze daleka droga. Na czas leczenia pozostanie w kenelu w domu karmicielki. Bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu kosztów leczenia. Zbieramy również na karmę, żwirek oraz podkłady, suplementy poprawiające odporność i wzmacniające organizm.
Laden...