Tragedia kociego maluszka

Kochani, nie mogliśmy czekać z pomocą dla kociego 5-6 tygodniowego maluszka. Musieliśmy działać natychmiast. Kotek był tak obolały, że przestał jeść i tylko jego futerko pozornie dawało wrażenie, że nic mu się nie dzieje. W rzeczywistości kociątko to same kosteczki i wielki, zeschnięty czop, który był kiedyś pięknym oczkiem.

Zacznijmy od początku... W niedzielę otrzymaliśmy rozpaczliwą prośbę w sprawie kociaka nikomu niepotrzebnej kotki. Okociła się ona u pewnych ludzi. I w zasadzie było im obojętne czy koty są, czy ich nie ma. Jak to na podlaskiej wsi - bastionie znieczulicy wobec zwierząt. Kot to nie krowa, pieniędzy z tego nie ma. Takie przeświadczenie dość często panuje na tych terenach.


Ale do rzeczy...
Kociak musiał przejść pilnie operację. Przyczyniła się do tego kura, która dziobnęła kotkowi w oczko - rezultat widzicie na zdjęciu.

Nie mogliśmy zostawić malucha bez pomocy. W trybie iście ekspresowym został zorganizowany transport i maluch trafił do lecznicy.

Podejmując się pomocy nie myśleliśmy o finansach - gdy na szali stoi życie - wiemy co należy wybrać.

Teraz nieśmiało prosimy o Wasze wsparcie. Koszta do pokrycia obejmują: operację malucha, którą dziś przeszedł, szczepienia, testy, morfologia, odpchlenie, odrobaczenie...

Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy wszystko! DZIĘKUJEMY!