Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Mamy szczęśliwy koniec historii Dziadka, który trafił pod naszą opiekę w piątek.
Dziadek ma dom !!!!
Historia tego psa jest bardzo długa, został kiedyś odebrany ludziom, którzy się nad Nim znęcali i trafił do kochającego domu.
W tej chwili ma 18 lat, jest pod stałą opieką weterynarza, śpi na swojej poduszce przy kaloryferze.
Mieszka niedaleko miejsca, w którym został znaleziony - tego dnia w domu była ekipa remontowa, która nie zamknęła bramy.
Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że ma odpowiedzialny, kochający dom.
Pies, który wyglądał na umierającego, praktycznie nie jadł w lecznicy, nie podnosił się, nie reagował na ludzi - kiedy usłyszał głos głos swojego człowieka poderwał się jak szczeniak.
Było trochę łez ❤️
Jego właściciele chcieli pokryć koszty leczenia (w sumie ok 650 pln) ale uznałyśmy, że skoro zebrał na siebie to my je pokryjemy. Uważamy, że tak będzie uczciwie.
W sumie uzbierało się ok 2500 - oczywiście reszta tych środków zostanie wydatkowana na innych naszych podopiecznych - jeśli jednak ktoś z Państwa kto wpłacił na Dziadka darowiznę i chciałby ją odzyskać prosimy o informację w wiadomości prywatnej.
Tym samym kończymy zbiórkę i oddychamy z ulgą.
Historia tego psa jest bardzo długa, został kiedyś odebrany ludziom, którzy się nad Nim znęcali i trafił do kochającego domu. W tej chwili ma 18 lat, jest pod stałą opieką weterynarza, śpi na swojej poduszce przy kaloryferze. Mieszka niedaleko miejsca, w którym został znaleziony - tego dnia w domu była ekipa remontowa, która nie zamknęła bramy. Nie mamy najmniejszych wątpliwości, że ma odpowiedzialny, kochający dom.
Pies, który wyglądał na umierającego, praktycznie nie jadł w lecznicy, nie podnosił się, nie reagował na ludzi - kiedy usłyszał głos głos swojego człowieka poderwał się jak szczeniak. Było trochę łez ❤️ Jego właściciele chcieli pokryć koszty leczenia (w sumie ok 650 pln), ale uznałyśmy, że skoro zebrał na siebie to my je pokryjemy. Uważamy, że tak będzie uczciwie. W sumie uzbierało się ok 2500 - oczywiście reszta tych środków zostanie wydatkowana na innych naszych podopiecznych - jeśli jednak ktoś z Państwa kto wpłacił na Dziadka darowiznę i chciałby ją odzyskać prosimy o informację w wiadomości prywatnej. Tym samym kończymy zbiórkę i oddychamy z ulgą.
Czasem jakiś pies chwyta nas za serce bardziej niż inne. Nie ma większych szans, żeby wyprowadzić Go z bólu i tego stanu, w którym jest Spondyloza, zespół przedsionkowy, stare zwyrodnienia, guzy, w obrazie USG powiększone nerki. Czekamy na krew, w poniedziałek kolejne konsultacje. Nie mamy większych nadziei, zależy nam, żeby każdy nasz podopieczny miał dobre życie, przede wszystkim życie bez bólu. Ostatkiem sił wierzymy, że jeszcze jest coś przed Nim, że życie bez bólu jest jeszcze możliwe.
O tym, że nie umarł wczoraj podczas pierwszej naprawdę zimnej jesiennej nocy zdecydowało przypadkowe wejście na FB, zobaczyłyśmy, że w naszej okolicy- ktoś wrzucił post, napisał, że pies ledwo się porusza, podał lokalizację i napisał, że nie ma jak psa zabezpieczyć. Szybko poprosiłyśmy o numer i zadzwoniłyśmy - tak cała akcja się rozpoczęła. Psa trzeba było ponowne odnaleźć, bo trochę się przemieścił, było już ciemno, wokół zagajnik, ale udało się. Stał. Totalnie zrezygnowany, pojękiwał z bólu. Początkowo wydawało nam się, że może wypadek, ale kiedy trafił w ręce lekarza wiedziałyśmy już, że to psi dziadek, zaniedbany, lata życia bez pomocy musiały doprowadzić go do takiego stanu.
Wczorajsze badanie USG czy nawet same badanie kliczne - powodowało u Niego potworny ból, dostał bezpieczne leki przeciwbólowe, jedzenie, ciepłe posłanie. Dawno nie widziałyśmy u psa takiej rezygnacji, takiego odrętwienia, bo to nawet nie jest smutek, Jemu jest już wszystko jedno co będzie dalej. Nam nie.
Wydawać by się mogło, że jesteśmy uodpornione na cierpienie, ale takie psy wywołują w nas skrajne emocje... Kiedyś musiał mieć jakiś dom, swojego człowieka, znamy okolicę, w której został znaleziony - skąd się tu wziął w takim stanie...? Jakie było Jego życie, jak długo już tak cierpi?
Tyle pytań, na które nikt już nam nie odpowie. Mamy nadzieję, że kolejne kilka dni i dalsza diagnostyka dadzą nam obraz rokowań, na pewno nie pozwolimy mu cierpieć, ale też nie pozwolimy mu się poddać bez walki. Będziemy wdzięczne za wsparcie.
Laden...