Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Najwspanialsi Darczyńcy, uratowaliście Chatę! Uratowaliście miejsce dla starych i schorowanych psów i kotów. Dzięki Wam te, które zostały odrzucone przez ludzi i te, które zostały same po śmierci swoich właścicieli mają swój dom - swoją Chatę. Śpią spokojnie, chodzą na spacery, biegają w swoim przydomowym niewielkim lesie, kopią ulubione dziury ;), mają pełne miski odpowiedniej do ich wieku i chorób karmy, mają leki, mają weterynarzy, mają opiekunów. Dzięki Wam... Dziękujemy Wam z całego serca!
Co się stanie z Chatą, jeśli nie zbierzemy pieniędzy? Co się stanie z nimi, zwierzętami Chaty? Co z Rudką, Owcą Białą bardzo małą, Babcią Bunią, kotami Lordem, Kapelusikiem, Buźką i z pozostałymi chcianymi? Nie wiem...
Ta zbiórka jest na utrzymanie Chaty Zwierzaka, na uratowanie jej - na uratowanie domu dla starych i chorych psów i kotów, często pozostałych po osobach zmarłych. W Chacie wszystkie zwierzęta żyją w domu, razem, psy z kotami, bez boksów, bez krat, na kanapach. Miesięczne utrzymanie Chaty kosztuje około 30 000. Ta kwota, to faktury za odpowiednią do wieku i schorzeń zwierząt karmę. To faktury za leczenie, za operacje, za codzienne leki, za środki opatrunkowe, podkłady, środki higieniczne, środki czystości, których zużywamy ogrom, np. 80 rolek ręczników papierowych miesięcznie. To faktury za prąd, wodę, śmieci, paliwo (dojeżdżamy do wielu specjalistów). To wynagrodzenie pracowników za ich bardzo ciężką pracę, w Chacie zwierzęta mają opiekę przez całą dobę.
Utrzymujemy się tylko z datków darczyńców, nigdy nie jest łatwo, a pandemia spowodowała, że pieniędzy otrzymujemy jeszcze mniej. Powoduje to długi, które szybko rosną. Musimy je spłacić, musimy płacić aktualne faktury na bieżąco, musimy kupić karmę, drożejącą z miesiąca na miesiąc. Musimy przetrwać nadchadzące wakacje, wakacje zawsze są bardzo trudnym okresem - mało pieniędzy, dużo zwierząt...
Jeśli nie spłacimy długów i nie będziemy mieli pieniędzy na najbliższy czas, Chata zginie.
Potrzeba pieniędzy, aby pomoc nieść, by wyciągnąć z nędzy, by przechytrzyć śmierć. Znam już śmierć, poznałam, w biedzie wręcz rozkwita, wiele żyć zabrała, jest w tym znakomita.
Chatę goni śmierć. Tak, brak pieniędzy prowadzi do rozpadu, do śmierci.
Śmierć pokazywana jest na różne sposoby, w wizjach horrorystycznych – jako kostucha, w obrazach łagodnych – jako piękna kobieta, w anegdotach – jako osoba dowcipna, ale w życiu realnym nie jest ani piękna, ani zabawna i nie jest postacią, śmierć to wynik zbioru zdarzeń i czynników.
To głód, to zimno, to przemoc, to krew, to płacz, to przeraźliwy ból, które połączywszy się w jeden węzeł, doprowadzają do przepaści, za której granicą nie ma odwrotu. Chata nie jest filmem, w którym można w każdej chwili zmienić scenariusz, domalować śmierci czerwony okrągły nos pajacyka, który rozbawi. Jest żywą istotą, bo mieszkają w niej żywe istoty – dziesiątki serc psich i kocich, setki ich uczuć.
Są też ludzie, którzy dzięki zaangażowaniu i pieniądzom ten dom im dają, tworzą go codziennie, co dzień budują – sprzątają, palą w piecu, zabierają do lecznic, zmieniają opatrunki, kąpią, karmią, tulą i głaszczą... Którzy czuwają w każdej minucie, by tak zwana śmierć nie zabrała podstępnie wyrywającego się usilnie do życia serca.
Chata to ogrom pieniędzy. Tak, pieniędzy, tych obrzydłych mi papierków, na których stoi nie tylko fundament Chaty, lecz i całego świata. Są pieniądze – jestem w stanie odsunąć śmierć: bo mogę leczyć, mogę karmić, mogę dać ciepło i odpowiednie higieniczne warunki do życia, mogę wypłacić pensje pracownikom, spłacić długi w lecznicach, opłacić rachunki za prąd, za śmieci... Nie ma pieniędzy – w drzwiach staje śmierć. To nie jest przenośnia...
Takie są prawa świata, tak człowiek ten świat ułożył. Ja jestem tylko trybikiem w ogromie ludzkich reguł i nie zmienię ich, nie jestem w stanie. Więc potrzebuję pieniędzy, by odsunąć śmierć.
Gdybym miała ją jednak uosobić, mogłabym powiedzieć, że walczę nie z jednym człowiekiem, lecz z milionowym miastem. Tego nie widać na zdjęciach, na filmach, ta wojna, to miliony niepokojów, strach, przerażenie i nierzadko rozpacz, czy się uda... Czy pies „wyjdzie z tego”, czy kot, który trafił do Chaty w stanie agonalnym, o którego walczyłam kilka tygodni i który przeżył – ostatecznie nie umrze, bo nie będę w stanie zapewnić zwierzętom dalej odpowiednich warunków – karmy, ciepła, leków, czystości.
Nic więcej nie potrafię powiedzieć na temat śmierci poza tym, że aby mieć choćby najmniejszą szansę na wygraną, potrzebne są pieniądze. Pieniądze i dobroć ludzka, która te pieniądze daje, są jedynymi wrogami śmierci. Śmierć nie ma innych wrogów, tylko tę dwójkę – dobroć ludzką i pieniądze.
Kundel i kot
Stary, brudny pies siedział na łańcuchu,
chciało mu się jeść, burczało mu w brzuchu.
Łańcuch w szyję pił, ciężki był, brzęczący.
Gdy Pan kundla bił, mówił, że niechcący.
Wyliniały kot w krzakach cicho siedział.
Otulał go mrok, czy żyje, nie wiedział.
Jakby nie miał łap, szyi, kręgosłupa...
W pyszczku dziwny smak, zaschnięta skorupa.
Wstał ostatni dzień dla psa oraz kota.
Zobaczyły cień i otwarte wrota...
Odwróciły się, spojrzały za siebie,
by zawyć we mgle, zanim znikną w Niebie.
Pożegnały czas, co był zły i dobry,
ruszyły w ten las, las już bezpowrotny.
Nagle jednak coś zatrzymało łapy.
Pochylił się ktoś. Przyniósł je do Chaty.
Nie idź jeszcze spać, to nie koniec bajki.
Bo los lubi grać i mieć własne miarki
bólu oraz zła, które trzeba przeżyć,
aby w jasność dnia znowu móc uwierzyć.
Po kocie i psie nadeszły kolejne,
tak samo na dnie i też bezimienne.
Pomóż goić zło, póki nie za późno,
aby pies i kot nie wołał na próżno.
Stoimy u bram śmierci. Ale nie poddam się, one, moje zwierzęta, są moim życiem, moim światem, zasłonię je sobą, będę walczyć do ostatniej kulki karmy i kropli wody w kranie. Nie pozwolę ich skrzywdzić w żaden sposób. Nie oddam ich śmierci po prostu.
Laden...