Dnia 6 czerwca zostaliśmy poproszeni o udzielenie pomocy wycieńczonemu, obolałemu psu z głębokimi ranami na ciele. Po zaopatrzeniu ran przez lekarza, przetransportowaliśmy Czarusia do Klinki Weterynaryjnej w Katowicach Brynowie. Czas akcji ratunkowej wraz z transportem trwał 8 godzin. Zakończył się powrotem do siedziby fundacji dopiero o godz 1 w nocy.
Przyczyna obrażeń jest nie znana. Rany natomiast są głębokie, niektóre na ciele Czarusia nie potrafią zagoić się od bardzo długiego czasu. Obrażenia uwidaczniają rozerwane mięśnie i sięgają aż do kości.. Istniała obawa konieczności wykonania amputacji wysokiej łapki prawej przedniej, z powodu infekcji penetrującej w głąb organizmu przez otwarte wrota zakażenia.
Raport sporządzony przez lekarza jest zdumiewający. To cud, że Czaruś jeszcze życie. Jego organizm cały czas walczy. Pomimo niewielkiej ilości sił, cierpienia i bólu - staramy się zadbać o nieszczęśliwego Czarusia. Odbudować jego zaufanie do człowieka, który najprawdopodobniej przyczynisł się do jego stanu.
Czaruś bardzo cierpliwie znosił opatrywanie i oczyszczanie głębokich ran, usuwanie martwiczej tkanki, podawanie antybiotyków w maściach oraz leków w zastrzykach. Ani razu nie zawył z bólu - zapewne z ogromnego wycięczenia nie miał na to siły.
Czaruś w tej chwili przebywa w stacjonarnej klinice, gdzie dochodzi do zdrowia pod okiem życzliwych mu ludzi, którzy nie pozwolą, aby ponownie go skrzywdzić. Rany będą goiły się jeszcze przez bardzo długi czas. Pomoc udzielana psu zapowiada się na długotrwałą i bardzo kosztowną. Nie znamy skutków dalszych rozległych obrażeń. W związku z tym spodziewamy się kontynuacji kosztownej diagnostyki i leczenia.
Liczymy na ofiarność darczyńców. Nigdy nas nie zawiedliście! Za udzieloną pomoc finansową dziękujemy! Losy psa będziemy opisywali na blogu fundacji.