Czy to już koniec???
Ponad 100 kotów błaga o wsparcie!
Jesteśmy Fundacją działającą 7 lat, ale tak źle nie było nigdy...
Covid, sezon wakacyjny, inflacja, to wszystko nas przerosło. Brak wpłat, funduszy a o pomoc wołają kolejne koty. Mamy łzy w oczach, ale musimy odmawiać.
Mamy ponad 15 TYSIĘCY DŁUGU w lecznicach, a jesteśmy tylko małą fundacją!
Nie jesteśmy już w stanie ratować kolejnych kocich żyć, musimy skupić się na tych, które już mamy... Nie możemy ich zawieść.
Niestety koty są zwierzętami niewidzialnymi i nie wzbudzają tak silnych emocji jak inne zwierzęta. A my jesteśmy właśnie dla nich, dla tych chorych, bezdomnych, seniorów i młodych, wyrzucanych przez właścicieli i pokrzywdzonych przez los.
Robimy wszystko, co w naszej mocy, by zapewnić kotom najlepszą z możliwych opiekę weterynaryjną, dbamy o ich profilaktykę, czipujemy, kastrujemy, znajdujemy kotom wspaniałe domy. Dokarmiamy, budujemy i rozstawiamy budki dla kotów wolnożyjących, aby miały gdzie zimować.
Staraliśmy się nigdy nie odmawiać pomocy, jesteśmy dla nich i dla Was.
Ale bez Was nie ma nas.
Jesteśmy w kropce. Zbiórki nie idą, a my musimy utrzymać te kocie życia, które już są pod naszą opieką. Ale jak zakupić karmę, żwirek, leki, zapewnić opiekę weterynaryjną, gdy konto świeci pustkami? A do tego lecznice nie chcą już przyjmować naszych podopiecznych ze względów finansowych? Jak pomagać? :(
Zdajemy sobie sprawę, że mamy pod opieką wiele kotów nie adopcyjnych, ale czy one nie zasługują na wsparcie i miłość? Czujemy się bezsilni, załamani i zażenowani i jest nam po ludzku wstyd!
Musimy zawiesić działalność i nie możemy przyjmować i ratować kolejnych kotów.
To najboleśniejsza decyzja, którą musieliśmy podjąć... To już kres naszych sił...
Zawsze mogliśmy na Was liczyć i czuliśmy Wasze wsparcie, dlatego dziś BŁAGAMY! POMÓŻCIE...
Tylko dzięki Waszej pomocy możemy się podnieść i wznowić działalność.
Czy nasze zwierzaki mogą na Was liczyć? Chcemy przetrwać i działać dalej! Jesteście nasz ostatnią deską ratunku...
Poznajcie kilkoro z naszych podopiecznych:
Lucky - naprawdę miał szczęście, że trafił na nas na swojej drodze. Niedożywiony, osłabiony, zarobaczony, z kocim katarem i świerzbem w uszach. Ten kotek nie miał szans, żeby samemu dać sobie radę. Teraz dochodzi do siebie w domu tymczasowym i zbiera siły. Ma ok 2 miesiące. Jest pod stałą opieką weterynaryjną.
Czy zdążymy z pomocą?
Ludwiczek - trafił do nas z ogromną raną na plecach. Był obolały i przerażony.
Udało się mu pomóc i znaleźć cudowną rodzinę!
Obecnie jest szczęśliwy, zdrowy i ma kumpla adoptowanego także od nas. Henia uratowaliśmy z Wojtyszek.
Na kolejnym zdjęciu Śliwka, którą ściągnęliśmy z drzewa... Siedziała przestraszona na gałęzi. Od razu trafiła do weterynarza. Była zapchlona, zarobaczona i miała świerzb w uszach. Pojechała do domu tymczasowego. Po kilku dniach poczuła się źle. Wymioty, biegunka, apatia. Koteczka na szczęście nie miała panleulopenii tylko silne zapalenie jelit.
Zanim doszła do zdrowia codziennie musiała być u weterynarza. Dostawała mnóstwo leków.
Obecnie jest zdrowa i raz zaszczepiona.
Mieszka w dt z Kiwi - kicią znalezioną pod maską samochodu...
Kolejna nasza podopieczna -Bąbelka, ukochana koteczka całej fundacji i wszystkich lekarzy ją prowadzących. Ma wodogłowie.
Jest pod naszą stałą opieką weterynaryjną a my staramy się jak możemy by wiodła szczęśliwe życie mimo wszystko.
Dwa kociaki z jej motu umarły z powodu niewydolności krążenia. Urodziły się z wadami serca.
Bąbelka i jej siostra były już u kardiologa - ich serduszka są na szczęście zdrowe. Niestety wodogłowie i zmiany neurologiczne zagrażają życiu koteczki.
Nossalinda - jej siostra urodziła się z deformacją noska.
Siostry są w dt ale prawie codziennie Bąbelka ma wizytę weterynaryjną. Na kreskę.....:(
Bąbelka w trakcie kryzysu pod tlenem w inkubarorze. Nikt nie myśli o funduszach w takim momencie ale dług kiedyś trzeba będzie spłacić :(
W naszych domach tymczasowych na adopcję oczekuje wiele chorych kotów.
Naczęściej borykamy się z problemem niewydolności nerek jak i kotami z problemami behawioralnymi tj. sikanie czy defekacja pozakuwetkowa. Tu kolejne koszty - obroże uspokajające, feromony, badania moczu, krwi, kroplówki, suplementy, dieta weterynaryjna...
Wydatkom nie ma końca.
Kilkanaście naszzych kotów mieszka w zaprzyjaźnionej Przychodni Weterynaryjnej.
Pomagamy w walce z bezdomnością promując ich adopcje po wyleczeniu.
Na zdjęciu nasz ulubieniec Bartosz. Był bezdomny i u nas znalazł własny kąt, pełną miseczkę i przyjaciela z którym (mamy nadzieję) wydamy go do adopcji.
Zdajemy sobie sprawę, że mamy pod opieką koty przewlekle chore, które nie mają szansy na dom. Są albo w dożywotnich domach tymczasowych albo w lecznicy.
Ciutek w dniu przyjęcia pod naszą opiekę:
Ciutek - teraz Pixel w swoim domu :)
Najstarsze, bardzo chore koty:na zdjęciu Szarik, Teklusia i Literka. Razem mają ze sto lat ;)
Niezwyle czule i z największą ematią traktujemy seniorów. Niezmiernie nam miło jeśli możemy choć skrawek ich ciężkiego życia zamienić w coś wyjątkowego. Szanujemy ich zdanie, dbamy o ich dobrostan.
Kociaki tak ciężko chorują... Nie umiemy odmówić im pomocy....
Walka z kocim nieszczęściem jest bardzo ciężka i kosztowna...
Tylko dzięki Waszej pomocy jesteśmy w stanie pokonać trudności i przezwyciężyć cierpienie, z którym codziennie mamy styczność.
Prosimy o pomoc!
Dziękujemy za każde wsparcie.