Kochani, jak pewnie już wiecie z naszego fanpage - mamy od kilku dni pod opieką "mamę z maluchami". Niektórzy twierdzą, że ona i szczyle są w typie akity amerykańskiej, inni obstawiają typ karelskiego psa na niedźwiedzie. Tak naprawdę nie ma to już większego znaczenia.
Historia jakich wiele, ale tym razem to my musimy sprostać zadaniu. Głęboko wierzymy, że -jak zwykle- włączycie się aktywnie w pomoc. W połowie października, błąkającą się ciężarną sunię przywieziono do schroniska w Wojtyszkach. Niestety, nie udało się zrobić sterylizacji aborcyjnej, ponieważ w ostatnią noc kwarantanny przyszły na świat maluchy. Dzięki doskonałej współpracy ze schroniskiem, a przede wszystkim wspaniałej osobie, która zgodziła się stworzyć Dom Tymczasowy – cała rodzinka bezpiecznie trafiła pod opiekę naszej fundacji.
Pomimo wychudzenia sunia jest troskliwą mamą. Dzielnie i z wielkim oddaniem opiekuje się swoimi maluchami. Jednak mamy problem. Otóż panna chyba nigdy nie mieszkała w domu. Czasami zachowuje się jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany. Wszystko musi obwąchać i wszystkiego spróbować. Nie jest to najlepszy moment poznawczy, bo wiercipięta z niej straszna i boimy się, że w roztargnieniu przygniecie któregoś szczeniaka. Stąd też planujemy zakupić dla niej kojec z ocieplaną budą. Szczeniaki oczywiście zostaną w domu, a mama będzie do nich wpuszczana na czas karmienia.
Kojec, gdy już suni znajdziemy nowy, odpowiedzialny dom - posłuży kolejnym naszym podopiecznym. Z całego serca dziękujemy Wam za wsparcie. Merci - bo takie otrzymała imię - również :)