Beza całe życie służyła w hipoterapii. Nosiła na swym grzbiecie roześmiane dzieci, wkoło stali radośni rodzice. Bo hipoterapia i koń często niosą ratunek tam, gdzie medycyna nie może nic poradzić.
Niestety, ośrodek, w którym pracowała Beza, finansował się ze środków PFRON. Przewidziano tam wynagrodzenia dla wszystkich i różnorakie remonty. Ale nie przewidziano emerytury dla konia, bez którego nie byłoby w ogóle hipoterapii. Tylko że, nikt w urzędzie o tym nie myśli. Natomiast każdy czytał o handlu starymi końmi na mięs. Więc temat uznano za klarowny.
Tak właśnie Beza trafiła do nas, z zaawansowaną flegmoną (ropowica) i w słabej kondycji fizycznej. Bo po co finansować weterynarza, skoro ośrodek może załatwić sobie zdrowego konia. Były okresy lepsze i gorsze. Raz Beza kwitła, mimo sędziwego wieku, a innym razem starość i niedołężność znaczyły jej dni od świtu do nocy.
Ale ostatnie tygodnie były dla Bezy wyjątkowo trudne i bezlitosne. Nie tylko odmawia swoich funkcji układ krążenia i nerki, ale również serce coraz bardziej słabnie. Bywają dni, że nasza Bezunia nie chce nawet wstać, szczególnie kiedy rośnie temperatura. Wpatruje się wtedy w niebo cały dzień i posyła tam swoje prośby tam, aby choć trochę się jeszcze nacieszyć zielenią traw i piaskiem pod kopytami. Pracując ciężko całe życie, niewiele miała sposobności...
Potrzebne są bardzo pilnie fundusze na pełną diagnostykę i badania, a kolejno na specjalistyczną paszę dla staruszków, suplementy na stawy, leki wspomagające pracę serca, wątroby i nerek. Mając prawie 400 koni na utrzymaniu, bardzo prosimy o Państwa wsparcie dla Bezy.