Kilkanaście kilometrów od Krakowa, w miejscowości Wilczkowice, od lat działa dom tymczasowy dla kotów. Jego gospodyni – pani Józefa – opiekuje się bezdomnymi, porzuconymi, skrzywdzonymi kotami. W miarę swoich bardzo skromnych możliwości stara się im zapewnić jak najlepsze warunki życia, leczy, znajduje nowe domy.
Opieka nad zwierzakami zajmuje jej całe dnie. Pani Józia, wraz ze swoim mężem Janem, który z kolei troszczy się o gromadkę przygarniętych psiaków, robią wszystko, by mieszkające z nimi zwierzęta czuły się zadbane i szczęśliwe. To starsi ludzie, którzy utrzymują się tylko z niewielkich emerytur, dlatego wciąż potrzebna jest karma, żwirek, akcesoria, jednorazowe podkłady, mleko dla kociąt, koce, poduszki… Oraz pieniądze, abyśmy mogli zapłacić za leczenie, szczepienia, sterylizacje, kastracje itd. Pomoc pani Józefie niesie na co dzień niewielka garstka ludzi – wolontariusze.
W tej chwili, jak każdej wiosny, w domu tymczasowym przebywa liczna, licząca 25 kociaków gromadka. Niektóre trafiły tam wraz z matkami, niektóre bez – te niejednokrotnie trzeba odkarmiać butelką, bo nie potrafią jeszcze samodzielnie jeść. Oprócz tego pod opieką pani Józefy znajdują się dorosłe koty w różnym wieku – porzucone, osierocone po śmierci właściciela, chore, po wypadkach. Każdy, kto chciałby wspomóc starszych państwa i ich zwierzaki może dołożyć swój grosik. Za każde wsparcie starsza pani jest niewymownie wdzięczna!