W upalny czwartek na podwórko, gdzie dokarmia koty pani Asia doczołgał się ostatkiem sił mały kociaczek. Chciał dotrzeć do misek z jedzeniem i wodą, ale nie dał już rady.
Pani Asia znalazła malucha prawie bez życia, pomiażdżona nóżka wisiała bezwładnie a w ranie zalęgły się już larwy much, na ciele i uszku były drobne rany. Był słaby i odwodniony, po podniesieniu jedynie jego oczy pokazywały wolę życia.
Kociak ekspresowo trafił do lecznicy, gdzie amputowano łapkę i przez kilka dni w szpitaliku stabilizowano jego stan.
Mały dostał na imię Szczęściarz, bo w całym tym nieszczęściu wygrał życie i bezpieczeństwo. W chwili obecnej prawie codziennie jeździ na kontrole rany, dopisuje mu apetyt i uczy się życia na 3 łapkach.
Do pełni sił jeszcze długa droga, dlatego bardzo prosimy o pomoc w kosztach leczenia Szczęściarza.