To historia o miłości, bólu i samotności. Pisana z sercem do serc. Post o 300 kg kości poskładanych na wzór końskiego szkieletu pokrytych białą skórą. Na początku była euforia, burza serc, że trzeba pomóc, ratować, bez względu na koszty, jak najszybciej ile sił. A czasu było mało, tyle co nic. Handlarze dzwonili, męczyli. W jeden dzień musieliśmy zorganizować pieniądze, transport i weterynarza.
Kostek jest już bezpieczny... Skazany na dożywocie, na dobre i złe, na wszelkie modlitwy o jego zdrowie, na słońce i na deszcz… Skazany na życie. A my zostaliśmy sami na polu bitwy, każdy odpuścił, uznał że słowem pomaga się najlepiej. Tak nie jest, każdy wie, że bez pieniędzy dziś Kostka by już nie było z nami. Pojechałby w swoją ostatnią drogę, bez szacunku za lata pracy w polu, bez miłości, bez swojego pana, który zmarł. W końcu to tylko worek kości, chore kopyta, a dla nas... to morze miłości.
Kostek cierpi na zaawansowane COPD, czyli przewlekłą obturacyjną chorobę płuc jako skutek stania na dużej ilość obornika w malusieńkiej komórce. Oddychał cały czas amoniakiem. Po przywiezieniu go do stowarzyszenia, częstotliwość jego oddechów była przerażająca. Podano mu dużą ilość leków (steryd, antybiotyki, witaminy). Do picia wspomagająco w leczeniu dostaje również zioła, robimy mu też inhalację. Jego kopyta to dramat, uniemożliwiają mu poruszanie się. Kostek musi stać na trocinach, ze względu na jak największą izolację od siana i innych alergenów.
Prosimy o pomoc w leczeniu i rehabilitacji. To nasz czwarty wykupiony koń (najdłużej jest u nas Rubel, bo już 12 lat), a naprawdę jesteśmy małym stowarzyszeniem, które mimo wszystko pomaga z całych sił. Ale bez was będzie bardzo ciężko, tym bardziej, że idzie zima, a doszły nam niespodziewanie dwa konie. Finanse, które mieliśmy przeznaczone na karmę dla psów i innych zwierzaków przeznaczyliśmy na wykup Kostka. Nie mamy już nic.
Jednak najbardziej potrzebujący jest Kostek. Musimy opłacić faktury za leczenie, kowali, trociny. W tym tygodniu przebudowujemy stajnie, żeby mógł kuśtykać się na trawę. Chcemy dać mu szansę, ale bez pomocy jest bardzo, ale to bardzo ciężko. Kwota, za którą wykupiliśmy Kostka to 2200 zł, lekarze, leki, kowale, trociny to kolejne 2000 zł. Na tym się jednak nie kończy - ściółka jest nadal potrzebna, a to koszt 400 zł miesięcznie, nie mamy zapasów na zimę. Będziemy ogromnie wdzięczni za pomoc!