Przepraszam bardzo… Was przepraszam i moją mamusię. Ja naprawdę nie chciałem zachorować, wiem, że pomogliście uzbierać dla mnie pieniążki na pobyt w lecznicy i na szczepienie i że miało być już dobrze. Zawiodłem też moją mamę, ona przez całe swoje kilkuletnie życie chciała zamieszkać z ludźmi w domku, łasiła się i prosiła, ale nigdy nikomu się nie spodobała, bezdomna kilka miesięcy temu zginęła pod kołami auta. Nie dowiedziała się ani czym jest posłanko, ani własna miseczka, ani zabawki.
Po śmierci mamy ja i bracia trafiliśmy do cioć, bałem się wówczas ludzi, ale obiecałem, że dla mamusi spróbuję ludzi polubić i polubiłem, a nawet pokochałem. Spełniło się jej marzenie, zostałem domowym kotkiem, miałem wiele długich lat żyć szczęśliwie, kotki w domkach żyją przecież kilkanaście lat, nie muszą umierać jak moja mama kiedy mają zaledwie lat kilka. Tylko ja… ja zawiodłem, nie będę żył wielu lat, ja umieram. Przede mną może tydzień życia. Każdego dnia będę czuł się gorzej, przestałem jeść, cała moja skóra zrobi się zaraz żółta i albo sam uduszę się od zbierającego się w moim brzuszku płynu, albo lekarz dla kotków wcześniej pomoże mi zasnąć na zawsze. Bardzo mi wstyd, że nie dotrzymałem słowa. Boję się i bólu, który czuję, bo wiem, że każdego dnia będzie większy i boję się samego odchodzenia.
Ciocie zrobiły mi badania i wiemy już, że mam FIP. Na calutkim świecie istnieje tylko jeden lek, którzy może mnie uratować. Ciocie mówią, że musimy spróbować, że przecież są u cioć już dwa kotki, które z tą chorobą wygrały. Ciocie by chciały mi lek kupić i wiem, że gdyby miały pieniążki to by kupiły, ale lek jest okropnie drogi. Nie śmiem Was prosić o pomoc, ja przecież wiem, że jestem urodzonym na ulicy kotkiem, takim zwykłym, wcale nie ładnym jakoś, a Wy i tak już tyle dla mnie zrobiliście…
Elvisek nie śmie prosić o pomoc, ale my o pomoc dla niego błagamy. Dwóch naszych podopiecznych wygrało z FIP – Luke zakończył już trzymiesięczną obserwację po leczeniu, a Aramis zakończył leczenie i też ma się świetnie. Elvis tak bardzo się postarał, z wystraszonego maluszka stał się wtulającym się w opiekunów w domu tymczasowym pieszczoszkiem, bawi się z człowiekiem, śpi w łóżku. Miał nawet powoli jechać do swojego domu, ale poczuł się źle. Na początku badania nie dawały jasnej odpowiedzi, co mu jest, ale po kilku dniach pojawił się charakterystyczny płyn, a wynik jego badania nie pozostawił złudzeń – kocurek ma FIP.
Płynu w brzuszku malucha jest z dnia na dzień więcej, przestał jeść i tak naprawdę za kilka dni, jeśli nie zaczniemy leczenia, Elvis umrze. Lek jest tańszy niż kiedy leczenie zaczynali Luke i Aramis, ale i tak jest potwornie drogi i sami, bez Waszej pomocy, nigdy takiej kwoty nie uzbieramy. Błagamy, pomóżcie podarować małemu Elviskowi życie, liczy się dosłownie każda godzina…