"Zabierze Pani, bo jak nie to, jutro wywożę to krzywe beznadziejne coś". Odpowiedziałam, że biorę konia. I robimy zbiórkę... Mamy 2 dni na zebranie zaliczki 3000 zł.
Golumek, bo tak go nazwaliśmy odebrany od mamy, za którą tak bardzo tęskni i wypatruje, szuka jej zapachu, nasłuchuje jej rżenia. Niestety już nigdy nie usłyszy, już nigdy nie poczuje jej miłości.
Skazany za niewinność, skazany, bo jest krzywy, a taki nie nadaje się do hodowli. I nawet wybitne pochodzenie nie uchroniło go przed rzeźnią... Zdezorientowany zaistniałą sytuacją czuje, że coś złego się stanie.
Waleczne serce Goluma nie podda się tak łatwo, bo on chce żyć, chce brykać, rozrabiać... Powiedzieliśmy, że podejmiemy walkę o maleństwo, aby handlarz nie zabrał go za bramy piekieł.
Walczmy wszyscy o to maleńkie krzywe ciałko, o każdy oddech tego malca. Musimy stanąć do walki, a walka będzie długa nie możemy poddać się. Nasza decyzja była natychmiastowa, bez chwili zawahania, bez chwili namysłu. Bo jak możemy zostawić to dziecko na PEWNĄ ŚMIERĆ, jak możemy odwrócić głowę i powiedzieć, że nas to nie dotyczy.
Życie Goluma 6500 zł, transport około 2500 zł, kowal i weterynarz.