Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Najwyższy czas powiedzieć STOP bestialskiemu zabijaniu ślepych miotów (i nie mówimy tu o ich humanitarnym usypianiu tylko topieniu, wyrzucaniu żywcem do śmietnika, rowu czy lasu, bo oprawca nie zaniesie ich przecież na eutanazję do weterynarza, za którą trzeba zapłacić).
Stop bezsensownemu rozmnażaniu psów i kotów, porzucaniu ich bez skrupułów i bez konsekwencji na pewną śmierć lub tułaczkę w głodzie i cierpieniu! Dość - "mordowniom" - pseudoschroniskom na kilkaset czy kilka tysięcy zwierząt!
Zbieramy fundusze na pierwszy Kastrobus na Podlasiu! (I nie tylko...) Chcemy działać u podstaw powstawania bezdomności zwierząt a nie walczyć z jej skutkami! Kastracja, czyli trwałe pozbawienie zwierzęcia możliwości rozrodu oraz czipowanie są najbardziej skutecznymi oraz najbardziej humanitarnymi sposobami ograniczania nadpopulacji zwierząt. Co chcemy zrobić? Chcemy dotrzeć specjalnym Kastrobusem - busem do przeprowadzania zabiegów kastracji (sterylizacji) - do miejsc, gdzie zwierzę traktowane jest jak rzecz, gdzie mioty są topione, mordowane na inne sposoby czy porzucane w lesie, przy ulicy, na śmietniku...
Maluchy na powyższym zdjęciu są jednym z tysiąca przykładów, jak w niektórych miejscach traktuje się niepotrzebne szczeniaki czy kociaki.
Kastrobus pozwoli nam dojechać do wiosek, gdzie nie ma lekarza weterynarii, albo jest, ale zajmuje się tylko dużymi zwierzętami, lub gdzie właściciele zwierząt nie są skorzy do zapłacenia za zabieg kastracji swojego psa czy kota... Naszym działaniem chcemy objąć przede wszystkim Podlasie, gdzie skala bezdomności jest ogromna oraz Mazowsze, gdzie również na wsiach sytuacja wygląda fatalnie.
Skontaktowaliśmy się ze Stowarzyszeniem Obrony Zwierząt, która prowadzi akcję mobilnych kastracji od kilku lat, dzięki nim otrzymaliśmy kontakt do firmy, która może taki kastrobus wykonać. Czekamy na wycenę, jednak od SOZ wiemy, że koszt samej przyczepy przekroczy 65 tys zł.
Fot. ze strony Sterylizacje mobilne przedstawia wnętrze sterylkobusu Stowarzyszenia Obrona Zwierząt - właśnie taki sprzęt chcielibyśmy zakupić
Fot. ze strony Sterylizacje mobilne, wnętrze sterylkobusu ze stołem operacyjnym, będące własnością Stowarzyszenia Obrona Zwierząt.
Dzięki działaniom SOZ sterylkobusy działają już w woj. Świętokrzyskim oraz Warmińsko-Mazurskim. W Zachodniopomorskim działa sterylkobus MOPSiKa. Najwyższy czas uruchomić mobilny punkt kastracji na Podlasiu i Mazowszu! Nawiązaliśmy także współprace z ekipą Terenowej Akcji Kastracji, która organizowała akcje kastracji wraz ze Schroniskiem Sonieczkowo pod Augustowem, z Fundacją Jedno Serce nie da Rady w gminach Boćki i Wyszki, Fundacją Psia Duszka spod Częstochowy, Fundacją Zwierzęca Polana, TOZ w Głuszynku, TOZ Suwałki, TOZ Otwock... Jednym słowem mają bardzo duże doświadczenie z pracą w terenie i ponad 2600 zabiegów kastracji na swoim koncie.
Chcemy wspólnie działać, chcemy wspólnie powiedzieć stop bestialstwu wobec zwierząt!
Brak kastracji oznacza sytuacje poniżej:
Stado ponad 120 psów w Drohiczynie - efekt niekontrolowanego rozmnażania
Zamordowane szczenięta, jedno z oderwaną głową...
Ropomacicze - nieleczone jest śmiertelną, bolesną chorobą. Rozpoznanie stawia się zazwyczaj poprzez badanie kliniczne, krew i USG - jakie szanse ma suczka z łańcucha, że ktoś w ogóle zawiezie ją do weterynarza, gdy źle się poczuje? Jaki wiejski weterynarz od bydła ma doświadczenie z małymi zwierzętami, żeby postawić prawidłowe rozpoznanie? Kto wyda kilkaset złotych na leczenie "wiejskiego burka", gdy za darmo może wziąć nowego szczeniaka od sąsiada...?
Łańcuch przy płocie - często tak utrzymywane są psy bo np. jest ich za dużo i nie zgadzają się ze sobą na podwróku więc trzeba je poprzywiązywać gdzie popadnie..
Kolejne ofiary ludzkiej bezmyślności i braku empatii do zwierząt - kilkutygodniowe szczenięta od urodzenia na gołej ziemi... Nie wszystkie udało się uratować. Wiele takich szczeniąt umiera z powodu potwornego zarobaczenia lub na choroby zakaźne jak parwowiroza.
Bardzo znajomy widok dla wszystkich osób zajmujących się pomaganiem kotom - kociak, jeden z kilku, z zaawansowanym kocim katarem skutkującym utratą oczu.
Takie maluchy to częsty widok na wsiach - gdy chorują, niemiłosiernie cierpią - katar zatyka im nos, wydzielina z oczu zakleja powieki, z czasem oko wrzodzieje aż pęka - ból jest niewyobrażalny. Na koniec niepełnosprawne kocię umiera z głodu w męczarniach. Ile z nich trafi w ręce fundacji czy schronisk...? A wystarczyłoby wykastrować jedną kotkę, żeby ochronić przed cierpieniem kilkadziesiąt kociąt w skali kilku lat.
Nieraz przyszło nam ratować mioty kociąt i szczeniąt. Ale jest to studnia bez dna. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich, wyleczyć, znaleźć dom. Nie mamy nieograniczonych środków, nie jesteśmy wszędzie gdzie potrzebna jest pomoc... Czas zlikwidować PRZYCZYNĘ a nie prowadzić syzyfową pracę walcząc ze skutkami - pomóżcie nam wykastrować suczki i kotki na polskiej wsi!
Kastrując suczkę:
- ratujemy ją przed cierpieniem związanym z ropomaciczem, rodzeniem na łańcuchu, gołej ziemi, porzucaniem, a okoliczne psy przed zagryzaniem się w walce o samicę w cieczce
- ratujemy niedoszłe szczenięta przed utopieniem/porzuceniem/życiem na łańcuchu/w głodzie;
- zwiększamy szanse na adopcje zwierząt przebywających w schroniskach poprzez zmniejszenie podaży, czyli dostępności szczeniąt na każdym kroku, w każdym gospodarstwie;
- w krótkim czasie możemy doprowadzić do spadku nadpopulacji zwierząt a tym samym przestaną istnieć prywatne molochy pseudoschroniska, gdzie zwierzęta masowo są utylizowane, bo nikt nie przejmuje się ich losem, a wśród setek czy tysięcy zwierząt szanse na przeżycie, nie mówiąc o adopcji, mają tylko te najsilniejsze...
Działaj razem z nami! Przyłącz się do walki o lepszy los zwierząt. Dorzuć cegiełkę do pierwszego Kastrobusa, który już na wiosnę ma szansę wyruszyć na Podlasie!
Laden...