Ten malutki kocurek dołączył dzisiaj do prawie 40 kociąt, które obecnie są pod naszą opieką. Z mamami, czy bez, dostały szansę na dobre życie, są zdrowe, ewentualnie kichające, ale nie walczące o życie tak jak mały Staś.
Znaleziony w upale, na śmietniku, w zawiązanej reklamówce, nie dostał nawet szansy, by walczyć o byt. Głodujący, zjadany przez pchły cichutko umierał. Ile wycierpiało to maleństwo trudno sobie wyobrazić, przynajmniej ja tego nie potrafię.
Czy Staś już zrezygnował z życia na świecie, na którym jest taka podłość i okrucieństwo? Mamy ogromną nadzieję, że nie, że jego wola życia i nasza walka pozwolą mu dołączyć do grona uratowanych, już bezpiecznych maluszków.
Kochani, dziękujemy za aktywność na FB, za dobre, ciepłe słowa i chęć pomocy. Pytacie jak pomóc Stasiowi i innym licznym kociakom, odpowiem wszystkim tak: liczy się każda najdrobniejsza pomoc, sms, złotówka, mleko czy karma dla kociąt.
Jest ich 36, tylko tych maleńkich, są ich mamy i ciężko doświadczone dorosłe koty. Nie odmawiamy żadnemu pomocy, my natomiast możemy liczyć tylko na naszą ciężka pracę, własne fundusze i Waszą pomoc, bo niestety nie udało się z 1 %, z dotacją od miasta, z pomocą z Rossmanna, handlujemy więc kiedy się da i czym się da, no i mamy jeszcze Was :)