Kot to nie zabawka. Dlaczego więc dzieci bawiły się mną pod sklepem? Ciągnęły za łapki, przerzucały przez ramię i ganiały? Dlaczego żaden dorosły mi nie pomógł? Przecież tyle ich było na ulicy...
Kolejna, smutna historia. Kot na ulicy. Zero zainteresowania. Znieczulica. Ludzie przechodzący obok. A przecież to koci maluch. Ok 3-miesięczny, sam, przestraszony.
Kilka telefonów i kot trafia pod naszą opiekę. Stało się tak dlatego, że jedna z nas po prostu na niego weszła na ulicy. Dopiero wtedy kociak został zaopiniowany. Co robili inni przechodnie? Przechodzili obok... jak zwykle.
Maluch trafił do przychodni. Jest apetyczny, bardzo spokojny. Ma wielki koci katar. Z oczu leje się ropa, kot ledwo oddycha i ma problemy z jedzeniem. Wykonano testy, dostał leki i kroplówkę. Wygląda to jednak źle.
Maluch wymaga zakraplania oczu cztery razy dziennie. Dostaje antybiotyk i leki przeciwzapalne. Ponieważ pracujemy, kociak trafił na pobyt dzienny do przychodni. A to kosztuje.
Prosimy o pomoc dla maluszka! Liczy się każda wpłata!
[Aktualizacja 14.09.2018]
Testy wskazał na panleukopenię - rozpoczynamy walkę o życie malucha! Kociak jest osłabiony i apatyczny, ale walczymy!