Nasza kociarnia KoTOZ powstała w marcu 2019 r. Od tego czasu wieść o tym, że jest takie miejsce w Suwałkach, w którym ratujemy koty, rozniosła się i widzimy, jak wielka jest potrzeba, by kociarnia funkcjonowała.
Niestety ogrom spraw, ogrom kłopotów, ilość kotów zgłaszanych powoduje, że mamy do opłacenia faktury weterynaryjne miesięcznie opiewające na kilkanaście tysięcy złotych.
A przecież jest jeszcze zakup karmy, karmy dla kotów wolno bytujących, którym pomagamy, opłata za media, zakup kontenerów, klatek, materiałów medycznych, chemii gospodarczej. To wszystko musimy zapewnić, by móc działać.
Bardzo Was proszę o pomoc i wsparcie, kolejne faktury za sierpień już czekają, dostaliśmy pierwszą z gabinetu, który awaryjnie leczył jednego kota na nasze konto. Ostatnia za koty z kociarni w sierpniu była na 8500 zł i na razie mamy około 3 tys. uzbierane...
Zbiórki na "stare" faktury stoją, więc będzie ogromny dramat w sierpniu. Już zamówiłam karmę dla kociaków, których mamy kilkanaście w kociarni i kilka w domach tymczasowych, bo u nas już nie było miejsca, więc nie mogłyśmy przyjąć ich do siebie.
Kwota, którą zbieram wystarczy na funkcjonowanie kociarni do końca sierpnia i na kolejne pierwsze tygodnie września, jeśli uda się zebrać środki. Jeśli nie... Nie wiem co wtedy zrobimy z takimi kotami, jak dzisiejsze zgloszenie: kot ciągnie za sobą nóżki, nikt z nim nie był u weterynarza, nie ma żadnej diagnozy czy leczenia. Kotką z malutkimi kociakami, które urodziła pod blokiem... też zabrane, też na nasze konto siedzą w klatce u weterynarza, bo my jesteśmy przed ozonowaniem i sterylizacją pomieszczeń po panleukopenii.
Możemy odmawiać tak, jak to robią inni, ale nam serce pęka i staramy się pomóc w takich sytuacjach choćby opłaceniem wizyty dla kota. W tym momencie w kociarni jest 26 kotów, w tym 2 niepełnosprawne. Na domach tymczasowych lub u weterynarza jest 19 kotów i kociaków w trakcie leczenia.
Proszę, wesprzyjcie nas, bez tej pomocy KoTOZ nie da rady...