Nie wiadomo ile ten biedny umęczony kociak, chodził po podwórku. Nie pozostał niezauważony — pewna starsza pani trzymała go przez chwilę w domu, poszła z nim nawet do weterynarza, który dał namiary na nas i pani miała się z nami skontaktować. Niestety trochę czasu od tego minęło, a kot dalej mieszkał na podwórku i jego stan się pogarszał...
Kiedy pani wreszcie do nas napisała, kociak wyglądał już tragicznie, a wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy najgorszych rzeczy... Udało nam się wreszcie dogadać z panią i następnego dnia koteczkę dowieziono do lecznicy w Mińsku. Tam zrobiono małej testy fiv i felv, zrobiono jej też badania RTG, żeby wyjaśniło się, co mała ma w brzuszku, bo tak naprawdę połowa jej ciałka to ogromna przepuklina. Jest bardzo niedobrze — malutka ma pęcherz moczowy w jelitach, ledwo się załatwia, bo inne organy uciskają jej jelita. To stan zagrożenia życia i wymaga operacji. Tak samo oczko, a raczej jego pozostałości, ponieważ prawego oka praktycznie nie ma — wypłynęło. Może byłoby lepiej, gdyby kociak trafił pod naszą opiekę wcześniej...
Diagnoza: Przepuklina pachwinowa, prawdopodobnie pourazowa. Wyczuwalne jelita w worku przepuklinowym. Na RTG widoczne pętle jelit w worku przepuklinowym, przeładowany żołądek, zgazowane jelita, wątroba powiększona. Najgorsze miało się jednak dopiero okazać. Malutka Kokosanka powinna była trafić do specjalistycznej kliniki w Warszawie, ale ta poprosiła, żeby wcześniej zrobić koteczce testy na panleukopenię. I wszystkim nam zmroziła się krew w żyłach — kotka bez oczka, z drugim sklejonym ropą, z ogromną przepukliną, miała jednego z największych kocich zabójców - panleukopenię!
Nie było wyjścia, malutka trafiła do specjalistycznej kliniki z oddziałem dla chorób zakaźnych. Panleukopenia zabiła nam ostatnio kilka kotów i nie możemy ryzykować. Malutką czeka na pewno długi pobyt w szpitalu — jeżeli wykuruje się z choroby, to następne w kolejności będą operacje przepukliny i oka, rekonwalescencja, leczenie drugiego oka, a także badania krwi, kału, szczepienia. Najdroższa będzie jednak hospitalizacja, a kociak po panleukopenii tak szybko do domu tymczasowego nie trafi...
Aktualnie malutka mizia się, prosi o głaskanie, jest bardzo żywotna. Dostaje kroplówki i leki.
Prosimy o każdą, choćby najmniejszą nawet wpłatę na leczenie małej Kokosanki!