Ześka lub inaczej KrejziDejzi to klacz, która kocha biegać, jest radosna, żywiołowa i pełna iskrzącego temperamentu. Wykupiliśmy ją jakiś czas temu wprost z transportu koni rzeźnych do Włoch.
Kiedy trafiła do nas, była bardzo zapasiona i zaniedbana. Nikt nigdy nie wypuszczał jej z boksu, na co wskazywał tragiczny stan kopyt konia. W wyniku żywienia dużą ilością paszy bogatej w białko i długim staniem na twardym gruncie klacz nabawiła się ostrego zapalenia tworzywa kopytowego (nastąpiło rozerwanie listewek i kość kopytowa przemieściła się w puszcze kopytowej).
Ześka bardzo cierpiała, w najtrudniejszych momentach nie była w stanie stać, leżała. Podjęliśmy decyzję o przewiezieniu jej do miękkiego boksu, do kliniki SGGW. Tam klacz spędziła ponad miesiąc pod okiem doświadczonych weterynarzy.
Aby kopyta odzyskały swój właściwy wygląd i siłę, muszą być strugane metodami naturalnymi. Dbamy o nie bardzo, jednak, jak to często bywa w przypadku kopyt po ochwatowych, raz na jakiś czas pojawiają się kulawizny, a czasem ropnie w kopycie.
Oprócz Ześki wykupiliśmy jeszcze zagrożoną rzeźnią Ankę i jej synka Orzeszka. Chcąc zaoszczędzić na kosztach pensjonatu, oddaliśmy Ankę do adopcji. Niestety, po kilku miesiącach zabraliśmy ją stamtąd z potężną grzybicą, co widać na jednym ze zdjęć.
Z tej samej stajni wyjechał z nami jeszcze jeden, 17-letni koń, porzucony przez poprzedniego właściciela.
Teraz jest najgorszy okres dla zwierząt. Nie ma trawy. Koniki muszą być cały czas dokarmiane gotowymi paszami. Do tego dochodzą wciąż nie zagojone kopyta Ześki, która ostatnio znowu zaniemogła.
Prosimy tylko i aż o pomoc w opłaceniu kosztu jednego miesiąca pensjonatu dla nich, to suma 2000 złotych. Pamiętajmy, że one po prostu nie chcą zostać kotletem na czyimś talerzu.