Wieczorem, nasza wolontariuszka Hela, idąc nakarmić koty w naszej siedzibie, zobaczyła, że ktoś wrzuca piłkę przez bramę i odjeżdża z piskiem opon. Gdy podeszła bliżej zobaczyła czołgającą się czarną kulkę.
To coś w ciemności wyglądało jak zdeformowane zwierzę. Czołgając się, skulone wlokło za sobą łapę. Zwierzę schowało się pod palety, stojące na terenie naszej siedziby. Było ciemno a spod palet świeciły tylko oczy. Przyjechali nasi wolontariusze i przestawili wszystkie palety, żeby wyciągnąć zmasakrowanego kotka, który był cały we własnych fekaliach. Gdy kotek poczuł dotyk ręki, wszedł na kolana Heli i wtulił się w jej bluzę. "Ten kotek jest domowym miziakiem, ktoś mu zrobił krzywdę. Musimy go ratować. " - rozpłakała się Hela.
Jacyś bezduszni ludzie przerzucili przez bramę zmasakrowanego kota.
Kotek dostał imię Irys, bo okazał się słodkim jak cukierek młodym kotem, któremu ktoś chciał zniszczyć życie.
Po wizycie w lecznicy i pierwszych próbach ratowania Iryska wiemy, że jest wycieńczony, odwodniony i nie jadł od dłuższego czasu. Ma martwicę tylnej łapki i obrażenia wewnętrzne. Wszystkie testy są ujemne, więc ratowanie jego zdrowia i życia dobrze rokuje.
Prosimy o pomoc, jesteśmy wolontariuszami i nie mamy znikąd pomocy. Możemy liczyć tylko na Twoją dobroć Darczyńco. Potrzebujemy na cito zrobić Iryskowi całą diagnostykę. Leczenie kotka to przekraczające nasze możliwości koszty. Ratujemy ponad setkę zwierząt rocznie, mamy ogromne długi w lecznicach.
Irysek doznał cierpienia z rąk ludzi, którzy patrzyli jak z głodu i z pragnienia wolno kona. Ten kot to kościotrup, obleczony skórą z wewnętrznymi obrażeniami i zmasakrowaną, martwą tylną łapką.
Pomóż ❤