Kolejny koci bezdomniak potrzebuje ludzkiej pomocy. Jak to jest możliwe, że piękny kot syjamski stał się bezdomny? Informację o jego losie zamieszczano na portalach społecznościowych. Opisywano miejsca pobytu tj. Świeklaniec, Nakło Śląskie, Kalety na Górnym Śląsku.
Bezdomność kocurka trwała kilka miesięcy. Na ogłoszenia nikt nie odpowiedział, właściciel nie zgłosił się. Mieszkańcy Kalet skarżyli się na ustawiczne płaczliwe miauczenie kota dniami i nocami. Na szczęście znalazła się dobra dusza, która dokarmiała i dopajała Syjama. Przecież mamy upały!!! Z dobroci serca wystawiała pojemniki z wodą i karmą tak dla niego, jak i dla innych bezdomniaków.
Karmicielka wraz z drugą mieszkanką Kalet w porozumieniu z naszą fundacją poświęciły swój czas i odłowiły biedne zwierzę. Pani Aldona po odłowieniu dała schronienie Syjamowi. Na trzeci dzień dostarczyła kocurka do P.W."ProAnimalium" w Tarnowskich Górach. Lekarze weterynarii przeprowadzili standartowe postępowanie stosowane w przypadku zwierząt bezdomnych. Skontrolowali stan zdrowia Syjama przeprowadzając ogólne badanie lekarskie, pobrali krew do analizy, pobrali krew w kierunku FelV i FiV, wykonali zabieg odrobaczenia i odpchlenia, przeprowadzili zabieg kastracji, zaimplantowali kocurka mkrochipem oraz zarejestrowali chip w bazie safe-animal.eu.
SYJAM BARDZO ŹLE ZNOSIŁ POBYT W LECZNICY. Nie jadł, nie pił, leżał przerażony zwinięty w kłębek. Znieruchomiały wręcz skamieniały w niczym nie przypominał siebie wygrzewającego się na słońcu. W dniu następnym, pomimo trudności lokalowych - pani Aldona zabrała kocię do swojego domu.
Mając pod opieką inne psy i koty szczególnie te specjalnej troski, wystarała się o cichy kąt dla Syjama - aby w spokoju powrócił do zdrowia.