Oto kot - Pan Kot. Pan Kot nie ma imienia, nie ma domu i nie ma umowy z NFZ, chociaż całe swoje kilkunastoletnie życie mieszkał pod szpitalem w Poznaniu. Ma tam swoją budkę i osoby, które karmia go codziennie.
Zadbały o kastrację i usunięcie zepsutych ząbków w ubiegłym roku. Niestety, od kilku dni kocur przestał jeść, co bardzo zaniepokoiło karmicielki. Postanowiły go złapać i zawieźć do weterynarza.
Tam okazało się, że w uchu kota tkwi spory krwawiący guz, który musi go bardzo boleć, bo po podaniu leków przeciwbólowych zjadł miseczkę karmy. Wyniki badań krwi ujawniły podwyższone parametry nerkowe i silny stan zapalny. W celu dalszego leczenia musimy kota zabrać do chirurga, aby ocenił czy guz jest operacyjny - mamy nadzieję, że tak i że kocur pożyje sobie jeszcze trochę.
Leczenie jest bardzo drogie - badania krwi, zdjęcia rtg, operacja. Chcemy pomóc bezdomniakowi tylko za co? sami ledwo wiążemy koniec z końcem, ale czy to ma być podstawa do odmówienia seniorowi prawa do leczenia i życia bez bólu? Wielokrotnie mogliśmy liczyć na Waszą pomoc i tym razem też mamy nadzieję, że pomożecie. Już w sobotę konsultacja u chirurga - musimy uzbierać chcociaż część pieniędzy.