„Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi być zimno!” jak to zostało powiedziane w pewnej kultowej polskiej komedii. Cóż tu więcej dodać, taki mamy klimat, że zimowa pora zbliża się do nas wielkimi krokami. O tym jak zwierzęta przygotowują się do zimy uczyli nas w szkole od najmłodszych lat. Lecz my ludzie, szczególnie ci zmotoryzowani także przygotowujemy się na nadchodzące niskie temperatury i zaśnieżone drogi.
Korzystając z wolnego sobotniego dnia pewien mężczyzna postanowił spędzić ten dzień w garażu. W końcu koła trzeba zmienić, akumulator podładować, konserwację poprawić… Auto na zimę musi być sprawne.
Pracował w pocie czoła, czas szybko mijał. W pewnym momencie sięgnął na półkę po narzędzia. Odsunął delikatnie skrzyknę i oniemiał ze zdziwienia. Za skrzynią z narzędziami, zastygła w bezruchu, siedziała przerażona mała kotka. „Skąd tu się wzięła? Podrzutek? A może zguba? Z resztą jakie to ma znaczenie trzeba jej pomóc w końcu zima idzie” – pomyślał mężczyzna i wyciągnął swoją dłoń w kierunku kici. Pogłaskał ją delikatnie, ściągnął z półki i zabrał do domu.
W domu cała rodzina przygląda się małej znajdce. Niestety okazuje się, że kotka kuleje na łapkę, a łapka prawdopodobnie jest złamana. Jest sobotni wieczór, mała miejscowość i zamknięte w okolicy gabinety weterynaryjne. Dobrzy ludzie wpadają jednak na pomysł, aby pomocy poszukać w oddalonym o kilkanaście kilometrów Rzeszowie. Kontaktują się z Fundacją Felineus, a my obiecujemy pomóc w ratowaniu łapki małej Matyldy, bo tak kotka dostaje na imię.
Nazajutrz, w niedzielę, mała Matylda przyjeżdża do Rzeszowa, do całodobowej kliniki weterynaryjnej, gdzie zostaje w lecznicowym szpitalu. Lekarze robią jej komplet niezbędnych badań i wyznaczają termin operacji na kolejny dzień. Nie wiemy jednak, czy łapkę uda się uratować, czy konieczna będzie amputacja. Poniedziałek, kolejne badania, kolejne dyskusje i w końcu decyzja – lekarze postanawiają podjąć próbę poskładania łapki, może obejdzie się bez amputacji. Trzymamy kciuki i czekamy na wieści z lecznicy…
Mijają kolejne godziny. W końcu dzwoni telefon - udało się! Kocia łapka poskładana! Cieszymy się, a przed oczami mamy obraz biegającej wesołej kotki, może już niedługo w jej własnym domu? Przecież taką kicię na pewno szybko ktoś pokocha.
Nasze emocje szybko studzi jednak mail z fakturą do zapłaty. Koszty zabiegu i pobytu w szpitalu to ponad 1500zł. Takich pieniędzy nie mają ani ludzie, którzy znaleźli kotkę, ani my na naszym pustym fundacyjnym koncie.
Nie mogliśmy jednak czekać z decyzją o ratowaniu kociej łapki. Mamy więc nadzieję, że wśród nas ludzi, jest wielu takich, którzy mogą i chcą podzielić się złotówką z potrzebującym. Do takich ludzi dziś kierujemy swą prośbę, pomóżcie nam pomagać.
[Aktualizacja 8.12.2018]
Musieliśmy zwiększyć kwotę zbiórki, gdyż Matylda musi pozostać w szpitalu dłużej. Po kilku dniach pobytu poczuła się źle. Niestety, test wykazał panleukopenię. Ale to nie jedyny poblem koteczki. W badaniu kału stwierdzono Giardię, nicienie płucne oraz kokcydia i oczywiście glisty - czyli wszystko co tylko mogło się wpakować w to małe ciałko. Walczymy i prosimy o pomoc. Gdybyście zobaczyli jak mała dzielnie walczy...