Leżał tak od dwóch dni, nie mogąc się podnieść. Z ranami na łapach. Jakimś cudem przeżył zimne noce. Szedł za swoimi opiekunami, którzy w tej wsi kupują flaszki. Wiernie, jak zawsze. Pies nawet dla najgorszego człowieka jest zawsze najlepszym przyjacielem. Nawet gdyby sprzedali go za butelkę taniego alkoholu. Będzie do końca. I miał być jego koniec. Miał skonać. Z zimna, z bólu, pragnienia, wycieńczenia, z niedowładu tylnych kończyn.
Podobno leżał tak od piątku, podobno nie dał sobie pomóc - bo agresywny, bo warczał. Mijali go ludzie, wiedzieli o nim mieszkańcy. Większość pozwoliła by umierał w męczarniach. Podobno ktoś powiadomił jego właścicieli, w końcu wieść o leżącym w bezruchu psie szybko się roznosi. Czy przyszedł Pan? Nie... Nie było po drodze po kolejną flaszkę.
Miodek został zabrany przez naszą wolontariuszkę i przewieziony do jedynej lecznicy weterynaryjnej czynnej w niedzielę. Oddaloną o 50 km od miejsca znalezienia psiaka. Wszystkie lecznice nieczynne, nikt nie odbierał telefonów, a Ci, co odebrali i byli na miejscu odmówili pomocy. Jedyny gotowy przyjąć go lekarz, nie miał nawet RTG, mógł jedynie uśmierzyć jego ból, nawodnić, uzupełnić płyny. Pozwolić mu przespać noc bez cierpienia. Jutro RTG, które prawdopodobnie będzie początkiem walki o jego życie. Spodziewamy się najgorszego, całkowitego niedowładu. Czekamy.
W poniedziałek, pojechaliśmy do gabinetu w Zielonej Górze. Psiak nie wstaje, Próbuje ciągnąć przednimy łapami. Dopiero kiedy kładziemy go na boku widzimy, że pod sierścią jest tylko skóra i kości.
Na jego łapach są rany - odleżyny, odmrożenia? Próby walki o życie i podniesienie się?
RTG nie wykazuję żadnego złamania. Psiak zostaje w gabinecie na noc. Jest zbyt słaby by go przewozić. Jeśli do jutra nie uda się go podnieść będzie przewieziony do Kliniki we Wrocławiu, gdzie zostanie wykonany Rezonans i postawiona diagnoza.
Prosimy Was o pomoc. Koszt rezonansu wynosi ok. 1000 zł. Każda doba w tym szpitalu to koszt bliski 100 zł, dochodzą leki, kolejne badania. Jeśli psiak nie chodzi z powodu ucisku na rdzeń czeka go prawdopodobnie operacja, której koszt ostatnim razem wyniósł nas z całym pobytem w klinice ok. 5 000 zł.
Po operacji musimy go przewieź do kliniki, w której rozpocznie walkę o powrót do pełnosprawności. Miesięczny koszt rehabilitacji z miejscem w szpitalu to 3000 zł. Za ostatniego psiaka, którego na szczęście udało nam się uratować i przywrócić go do pełnej władzy w łapach zapłaciliśmy ponad 20 000 zł. Było warto, psiak dzisiaj ma dom i jest szczęśliwy.
Teraz chcemy zawalczyć o Miodka. On też ma prawo, by w końcu żyć szczęśliwie. Prosimy pomóżcie.
Niepełnosprawne zwierzęta są nam szczególnie bliskie. Chcielibyśmy w przyszłości brać pod naszą opiekę większą ilość zwierząt z niedowładami kończyn. Mamy nadzieję, że z czasem uda nam się utworzyć pierwszy w Polsce gabinet bezpłatnej fizjoterapii zwierząt. To są jednak bardzo dalekie plany.
Wierzymy jednak, że warto zawalczyć o życie tych zwierząt. Dlatego prosimy Was o pomoc... by po tym psiaku nie zostało tylko wspomnienie i wyrzut sumienia, że nie mogliśmy już nic więcej zrobić.