Miałem kochającą rodzinę, pełna micha była, miłość też była. Była, bo pewnego dnia zauważyłem, że coś zaczęło się złego dziać.
Z dnia na dzień poświęcali mi mniej czasu, nikt już się ze mną nie bawił, czasem też moja mama zapominała mi dawać obiad. Woda czasami stała 3 dni bez wymiany… Nagle moje cieplutkie legowisko zamieniło się w nieocieplaną budę na dworze. Odwiedzali mnie coraz rzadziej. Czasem im się przypominałem, szczeknąłem kilka razy i zaczęło mi się za to dostawać. Pewnego wieczoru mój pan przyszedł z jakimś ostrym narzędziem i uderzył mnie w głowę – do dziś mam „pamiątkę” w postaci zasklepionej dziury. Nie pamiętam, co się ze mną później działo, ale gdy się ocknąłem, nie było już ani domu, ani budy… Szukałem ich jakiś czas, ale z dnia na dzień traciłem nadzieję. Oni chyba nie szukali mnie wcale. Leżałem pod drzewem i czekałem, tylko na co?
Pewnego wieczoru, ostatkiem sił zauważyłem nadjeżdżający samochód i wyszedłem na drogę, światła mnie oślepiły, ale to była moja jedyna nadzieja… Zatrzymał się samochód, ktoś otulił mnie swą kurtką i zabrał do siebie…
Oto Opel, nasz nowy podopieczny. Chłopak ma około 3 lat. Jest zdrowy, został już wykastrowany. Akceptuje wszystkie koty i psy, choć czasami niektórym samcom pokazuje, kto rządzi. Nie ma też żadnych problemów w kontaktach z dziećmi. Najlepszym domem dla Opelka będzie domek z ogródkiem, uwielbia tam spędzać całe dnie.
Bardzo prosimy o wsparcie naszego nowego podopiecznego - zebrana kwota przeznaczona będzie na uregulowanie zaległości za zabieg kastracji u weterynarza, na karmę oraz transport.
Opel jest gotowy do adopcji!
Pokażmy mu, że szczęśliwe życie jeszcze przed nim! Z całego serca Wam dziękujemy.