Niemal każdego dnia na pokład naszej fundacji trafiają kolejne zwierzaki. Psy, koty, młode, stare, zdrowe, chore, niekiedy wręcz skrajnie wyniszczone.
W ostatnim czasie praktycznie wszystkie zwierzęta, które przyjęliśmy są bardzo chore i większość z nich wymaga bardzo kosztownego leczenia, drogich zabiegów oraz długich pobytów w szpitalach. Od lat staramy się naszym podopiecznym zapewnić jak najlepszą opiekę weterynaryjną. Nie stosujemy półśrodków i nie udajemy, że leczymy, ale to faktycznie robimy. Od początku działalności naszej fundacji postanowiliśmy dbać o naszych podopiecznych, tak jak o własne. I słowa dotrzymujemy. Przykładamy ogromną wagę do specjalistycznych badań, gwarancji prawidłowej opieki weterynaryjnej i zabiegów wykonywanych przez doświadczone zespoły.
O każdego walczymy do końca i nie poddajemy się nawet, gdy zaczyna gasnąć nadzieja. Te biedne istoty, które skrzywdził człowiek i tyle już w życiu wycierpiały, zasługują na to, by już nigdy nie żyły w bólu i nie doświadczyły krzywdy. Razem z nimi płaczemy, spędzamy godziny w klinikach, leżymy z nimi przy kroplówkach, nie śpimy, gdy one nie mogą spać. Czuwamy przy nich, gdy tego potrzebują, a gdy odchodzą, pomimo rozpaczy trwamy przy nich do końca, by w ostatniej drodze czuli, że są kochani i dla nas najważniejsi. Jesteśmy gotowi nieść pomoc nie patrząc ani na wiek ani na urodę, ani na wielkość zwierzaka, który tej pomocy potrzebuje. Wielu z naszych podopiecznych zostaje z nami na bardzo długo ze względu na leczenie lub problemy socjalizacyjne, wielu zostaje z nami na zawsze z powodów zdrowotnych i nikłych szans na adopcję. Niestety koszty opieki weterynaryjnej wzrosły ogromnie.
W nowy rok weszliśmy z długami i kolejne narastają. Staraliśmy się pozyskać środki, niestety się nie udało, a teraz jesteśmy pod ścianą. Bez Waszego wsparcia nie jesteśmy w stanie zapewnić naszym podopiecznym prawidłowej opieki, leczenia, profilaktyki, jak również koniecznych zabiegów, na które czekają.
Chcielibyśmy Wam przedstawić, niektórych z naszych podopiecznych i ich smutne historie, a tym samym poznacie nas i to kim jesteśmy.
Biduś został znaleziony na środki łąki, z daleka od jakichkolwiek zabudowań. 3 kg nieszczęścia. Przerażony, trzęsący się i powykrzywiany z zimna. Zagłodzony patologicznie, można policzyć na nim wszystkie kosteczki. Kręgosłup prawie przebija wyłysiałą skórę. Niedowidzący z zaćmą na oczach. Sparaliżowany strachem i wycieńczeniem. Został natychmiast zabezpieczony w szpitalu, gdzie udzielono mu pierwszej pomocy. Jest bardzo wyniszczony, gdy tylko odzyska siły musi przejść badania specjalistyczne i zabieg jamy ustnej, ponieważ ma ogromny stan zapalny, który przysparza mu dużo bólu. To na początek.
Sara, maleńka szczenna sunia potrącona przez samochód od ponad miesiąca spała w krzakach. Żebrała o jedzenie przy okolicznych domach i pod sklepem pokonując wielokrotnie ruchliwą ulicę. Gdy się o niej dowiedzieliśmy nie mogliśmy zostawić jej na pastwę losu. Byliśmy wzruszeni do łez, że mimo ogromnego strachu i bólu sunia sama do nas podeszła prosząc o pomoc. Natychmiast zawieźliśmy Sarunię do kliniki. Jej drobne, wymęczone ciałko było prawie całe pokryte kleszczami. Sunia przebywała w szpitalu, gdzie od razu wdrożono leczenie. Bardzo się baliśmy, że rozwinie się babeszjoza i jej stan będzie zagrażający życiu.
Gdy stan Sary się ustabilizował, została poddana zabiegowi kastracji. Przed nią dalsze badania kontrolne i profilaktyka.
Dawidek to kolejne maleńkie porzucone psie dziecko. Maluch siedział przestraszony, skulony trzęsąc się z zimna na drodze. Bo gdzie taka malizna miałaby pójść? I jak szukać pomocy? Tak sparaliżowany strachem, że bał się ruszyć.
Zmarznięty, głodny z pękatym brzuszkiem wypełnionym robalami.
Myśleliśmy, że taki maluszek, śliczny i kochany po ustabilizowaniu i profilaktyce szybko znajdzie własny domek. Niestety okazało się, że Dawidek ma problem z nóżkami. Po pierwszej konsultacji ortopedycznej stwierdzono, że musimy powtórzyć badanie rtg za jakiś czas, gdy mały trochę podrośnie. Powtórzyliśmy zgodnie z zaleceniami i się załamaliśmy. Dawidek ma zwichnięcie przyśrodkowe rzepek 3 stopnia obustronne. Musi mieć koniecznie zabieg obu łapek. Koszt jednego zabiegu to około 5 000,00 zł . Niestety nie mamy środków, by wykonać operację pierwszej łapki, a czas działa na niekorzyść i powoduje duży dyskomfort, na tą chwilę zostal zabezpieczony przeciwbólowo. Dawidek jest cudownym słodziakiem o wyjątkowej urodzie, ale zapowiada się, że zostanie z nami jednak dłużej.
Nela została znaleziona na poboczu ruchliwej trasy. Samochody ją mijały, a ona leżała czekając na śmierć. Gdy ją zabraliśmy wiele dni spędziła w szpitalu, a potem wiele tygodni leczyliśmy pogruchotaną miednicę. Niestety to nie wszystko. Jak jej stan na to pozwolił, musiała przejść zabieg mastektomii z powodu licznych guzków. Część środków udało nam się zebrać na pokrycie kosztów początkowego leczenia, niestety Nela powinna przejść jeszcze operację łapek - konieczna jest resekcja głowy i szyiki kości udowej. Bez tej operacji Nelusia cierpi, jednak bez pieniążków nie mamy jak dalej jej pomóc, a leki przeciwbólowe nie są rozwiązaniem na stałe.
Właśnie teraz, gdy piszemy zbiórkę naszej ostatniej nadziei, w szpitalu o życie walczy maleńki Reksio. Biedak bardzo długo się błąkał bez pomocy. Pod naszą opiekę trafił masakrycznie wyniszczony z niewydolnością wielonarządową. Konieczna jest transfuzja krwi. Jego dedykowana zbiórka niestety stoi w miejscu, a jego leczenie już przekroczyło kilka tysięcy złotych. Nie poddajemy się robimy wszystko, co tylko możemy by uratować mu życie.
Kubuś uratowany razem ze swoim towarzyszem z ciemnej piwnicy, gdzie byli przetrzymywani jak więźniowie. Przyjechał do nas z wieloma ranami, potologicznie zagłodzony. Okazał się dodatkowo wnętrem, musiał przejść operację nie tylko kastracji, ale również wycięcia jądra z jamy brzusznej. Przed nim jeszcze zabieg jamy ustnej. Środki, które udało się nam zebrać nie wystarczą na dalsze zabiegi.
Kropeczka jest z nami od dawna. Uległa wypadkowi. Jakiemu tego nie dowiemy się nigdy. 7 dni z połamaną miednicą i łapką leżała przy gospodarstwie czekając na pomoc.
Część środków udało się uzbierać, ale koszty leczenia, hospitalizacji i operacji były o wiele większe niż przewidywaliśmy. Liczymy się z tym, że Kropeczka zostanie z nami również na dłużej, ponieważ psy po urazach niestety mają małe szanse na adopcję. Pragniemy jej zapewnić wszystko, co najlepsze, bo już i tak zbyt wiele wycierpiała.
Nawet nasze najmłodsze Bezdomniaki, które wydawałoby się, że powinny szybko znaleźć domy wymagają leczenia. Robale, które mają w sobie prawie zjadały je żywcem.
Tak duże zarobaczenie dla szczeniaczków jest stanem nawet zagrażającym życiu.
Od lat pod naszą opieką mamy również psiaki niepełnosprytki, które stale wymagają reguralnych kontroli, badań i leków.
Jak nasz Kazio po urazie kręgosłupa. Wiele wysiłku lekarzy i opiekunów z domu tymczasowego oraz dużych kosztów wymagało, by nasz Kaziulek wypracował chód rdzeniowy. Dzięki czemu jego życie jest łatwiejsze i nabrało radości.
Niewidomy Ptasio, o którym mówimy, że niewidomy, a jednak widzący wszystko. Psiak o wielkim sercu i ogromnej pogodzie ducha, ale nigdy nikt nie chciał mu podarować życia we własnym domu. Na stałe pod opieką okulisty.
Rysia, bita tak mocno przez swoich oprawców, że ma wodogłowie i padaczkę.
Stale pod opieką neurologa. Wymaga reguralnych kontroli w szpitalu oraz badań specjalistycznych.
Nasza niewidoma babacia Dusia, która raz na jakiś czas napędza nam ogromnego strachu swoim gorszym samopoczuciem. Jest na stałe pod opieką lekarzy specjalistów i wymaga badań kontrolnych. Przeszła zabiegi usunięcia gałki ocznej, sanacji jamy ustnej i mamy nadzieję, że na razie nic nowego złego się nie pojawi.
Nasza fundacja pomaga nie tylko psom, ale również kotom. I tak jak w przypadku psów większość kotów, które trafia pod nasze skrzydła, to koty chore, poranione nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Prowadzimy domy tymczasowe, w których staramy się stworzyć im warunki domowe i zapewnić jak najlepszą opiekę.
Mamy nie tylko koty chorujące na ciężkie choroby zakaźne, ale również koty trójłapki oraz niewidome.
Klakier znaleziony razem z rodzeństwem w lesie, w wyniku choroby i wycieńczenia stracił wzrok.
Czy Mody, znaleziony jeszcze, gdy był niesamodzielny. Spustoszeń w jego organizmie nie udało się całkowicie cofnąć. Na całe życie pozostanie kotem niedowidzącym.
Rozalka znaleziona na ulicy w stanie krytycznym. Patologicznie zagłodzona z zapaleniem wielonarządowym i śrutem w ciele. Udało nam się uratować jej życie, ale już wzroku niestety nie. Dodatkowo ma problemy z ciśnieniem i musi na stałe przyjmować leki.
Dzięki leczeniu i najlepszej opiece, jaką staramy się jej zapewnić, dzisiaj Rozalka zdrowotnie jest stabilna i odzyskała wiarę w człowieka.
Jeśli ktoś nas zapyta, czy warto tak walczyć o życie tych wszystkich niewinnych istot? Zawsze odpowiemy, że mimo tylu przeciwności, problemów finansowych, że TAK warto. Czasami jesteśmy załamani i tak samo wycieńczeni jak nasi podopieczni, ale to dla nich zawsze zbieramy siły, żeby się podnieść.
Gdy patrzą na nas spojrzeniem pełnym zaufania i nadziei nie możemy postąpić inaczej, jak dalej walczyć o ich lepsze życie i jak zawsze do końca.
Dlatego błagamy Was o wsparcie teraz w tak trudnej dla nas sytuacji, abyśmy mogli nadal ratować te istoty, dla których bez naszej pomocy ratunku nie będzie. . Dziękujemy Wam za Wasze otwarte serca i zrozumienie dla naszych działań. Tylko razem z Wami możemy dać nadzieję tym, którzy jej tak bardzo potrzebują.
Bezdomniaki
PS W załącznikach znajdziecie faktury, których jeśli nie opłacimy, nie będziemy mogli zapewnić koniecznej opieki weterynaryjnej naszym podopiecznym i kolejnym biedakom, którzy czekają na pomoc.