Do Judytowa zadzwonił telefon: "W rowie leży szczeniak. Niedaleko was". Ekipa Azylu pojechała natychmiast. Leżał tam. Jeden rzut oka wystarczył, by wiedzieć, że jest połamany. Drżał, cierpiał. Bał się. Zapewne potrącił go samochód. Kierowca zostawił go na pastwę losu. Okazuje się, że to sunia - jeszcze szczeniak. My już się nawet nie dziwimy. Przecież to „tylko pies”! I weź tu człowieku, cokolwiek zaplanuj, skoro co krok zderzasz się z psią tragedią. Judytowo zapsione pod korek. Grama miejsca w nim nie ma. Ale ten dzieciak potrzebował ratunku. Więc ratujemy. Proste, prawda? Potrzebujemy Waszej pomocy!